Dzień dobry Państwu. Witamy w kolejnym odcinku Podtlenku Biznesu, już dwunastym. A z nami dziś specjalny gość, nasz kumpel z maty, który wynajmie ci sprzęt nawet jak jesteś niekumaty, reprezentujący Verent Staramy Się Bardziej, jego styl wyjściowy to biznesowe jujitsu, jego rekord zawodowy to tysiące metrów kwadratowych obsłużonych przez jego maszyny. Jest przedsiębiorcą, człowiekiem i domorosłym motocyklistą. Przed Państwem Łukasz Cielak Cieślewski!
Podtlenek Biznesu podcast. Porady dla przedsiębiorców, poczucie humoru, przykłady i anegdoty. A na program zapraszają Bartek Janiszewski i Daniel Marczak
BJ: A z nami dzisiaj naszym gościem jest Łukasz Cieślewski. Witam Cię serdecznie
ŁC: Witam Was
DM: Siema
BJ: W końcu się spotykamy w podcaście, udało się
ŁC: Tak, zdecydowanie. Jestem troszeczkę zaskoczony, że mnie zaprosiliście. Bardzo mi miło
DM: Po prostu nikt nie chciał przyjść, wiesz
ŁC: Ja wiem, wiem
BJ: Dzisiaj nagrywamy, w sumie już 12 odcinek
DM: To pijemy, no to zdrówko, za dwunasty
BJ: Za dwunasty
DM: Kubki do kupienia w naszym sklepie, nie żartuję, nie da się ich kupić
BJ: Nagrywamy w pierwszym tygodniu czerwca. I w dzisiejszym odcinku, będziemy, w końcu, rozmawiać o sprawach technicznych, sprawach mechanicznych, bo Łukasz prowadzi firmę, myślę, że mieliśmy okazję obserwować od początku i pamiętam jak spotkaliśmy się któregoś dnia w Caffe przy ulicy i rozmawialiśmy o tej firmie i gdzieś tam wspominałeś o różnych swoich, czy obawach, i …
DM: Obamach tak zwanych, bo wybory były w Stanach wtedy
BJ: O obawach różnych, związanych z tym że się ją tworzy. Ale wygląda na to, że dobrze Ci idzie ta firma, prawda. Jest całkiem duża, dużo oddziałów, bo prowadzisz firmę Verent ze swoimi wspólnikami, która ma już kilka oddziałów w Polsce
ŁC: Dwa
BJ: Dokładnie dwa
ŁC: Łódź i Warszawa
BJ: No i tak naprawdę całkiem fajnie sobie radzisz bo, z tego co pamiętam i co mi najbardziej chyba zaimponowało, co jest taką, myślę, że ikona Waszego, jakby to powiedzieć, współpracy i pracy i kontraktów to jest współtworzenie jednej z nitek, linii metra w Warszawie
ŁC: Tak, drugiej linii metra
DM: Chyba jedna z największych inwestycji w Stolicy, nie chwaląc się
ŁC: Chyba największa, nawet
DM: O jaki skromniacha, patrz tego, w telewizorze, no, ostatnio, nie no spokojnie, troszkę tam pomagamy przy metrze, patrz kamery zapalisz i od razu
BJ: I to mi strasznie zaimponowało, bo wiesz gdzieś jak sobie pamiętam i obserwowałem to i rozmawialiśmy wielokrotnie o tym jak to u Ciebie wygląda i właśnie zakładanie firmy to nie jest łatwa sprawa, bo trzeba się mierzyć tak naprawdę z tematami od absolutnie podstawowych typu zorganizowanie księgowości, ludzi, organizacja pracy, gdzie będziemy mieli swoją siedzibę, jak to będzie wyglądało, czy nawet takie błahe rzeczy jak papier firmowy, pamiętam, katalog, który wielokrotnie trafiał w nasze ręce
DM: I to nie z IKEI
BJ:I to nie z IKEI, i teraz jak to się robi, żeby od tego momentu, gdzie mówisz kurdę, czekaj jak w ogóle to powinno wyglądać, jak papier firmowy ma wyglądać, do momentu, gdzie budujesz metro i jak długa to droga była, ile to czasu minęło, jak to wyglądała? Jak możesz, troszeczkę zdradzić, jesteśmy tu sami
DM: Wróćmy do początków, nic się nie nagrywa
ŁC: Zaczęło się, jak u wszystkich, od spotkania na swojej drodze w życiu, w swojej ogólno pojętej karierze, drodze zawodowej, ludzi którzy po prostu Ci sprzyjają
DM: No przestań, daj spokój
ŁC: Tak naprawdę spotykasz swoich wspólników i ciężko jest, akurat to są moi koledzy i nadal są, taka mam nadzieję
DM: Nie po tym podcaście
ŁC: Ale tak jest, że razem z kolegami pracując gdzieś, wymyślasz, a to co ci się nie podoba, ja bym zrobił to lepiej, zrobiłbym inaczej i mówisz czemu nie. Siadasz w pewnym momencie, bo wiadomo, tak jak na studiach, na zarządzaniu, często była mowa o zakładaniu firmy, ale to są tak naprawdę puste definicje
BJ: No tak
ŁC: I jak jeszcze wcześniej mówiłem Ci firmie, bo na macie Ci to powiedziałem, i tak naprawdę kiedy to się stało, kiedy nie było tego zaplecza, kapitału, ogromnej marki, brandu, za twoimi plecami i siadasz sobie, i tak mówisz, no trzeba zacząć, masz kilka maszyn, zaczynasz tak naprawdę, agresywny marketing, bezpośredni na budowie, ludzie też tak niechętnie, może Cię przyjmują, jak wcześniej, kiedy za Tobą szedł wielki brand, i co, i ciężko pracujesz
DM: No bo cofnijmy się do początku, bo Ty pracowałeś w sieci firmy, firmie rentalowej, która jest dosyć potężną
BJ: No właśnie, bo to jeszcze tylko zaznaczmy, bo dla słuchaczy którzy Ciebie nie znają, bo my się już znamy kilka lat, dobrych, i z maty i z rozmów biznesowych, natomiast prowadzisz firmę Verent, która zajmuje się najmem, czy wypożyczaniem sprzętu budowlanego, od małych do jakiś też i większych sprzętów, tak, w tym momencie, bo to rozumiem, że im dalej
DM: Że się pozmieniało
BJ: Im dalej rozwój, tym większe sprzęty, tak
ŁC: Tak w sumie teraz myślę, że powinniśmy od tego zacząć, bo to jest wypożyczalnia sprzętu
DM: To się wytnie
ŁC: Za każdym razem tak obiecują, nie dajcie się zwieść. To jest wypożyczalnia sprzęt budowlanego, ale tak jak szerokie jest pojęcie budowlanki, tak szeroka jest gama naszych usług, bo to są usługi sprzętem, a w ostatnim czasie, dosyć mocno także rozwijamy dział rusztowań modułowych, czyli …
BJ: A to ciekawe
ŁC: Bardziej skomplikowane rzeczy, takie, po prostu z naszą kompleksowością, czyli z kompleksową obsługą, montaż, wynajem, wycena, to jest dużo dłuższy proces, dużo bardziej złożony niż wynajem sprzętu, który też wymaga sporo, czasami zachodu
DM: A to jest trochę tak, że dzięki temu, że odszedłeś z dużej korpory, to widziałeś tam dużo luk, które możesz wypełnić jako przedsiębiorca razem z wspólasami?
ŁC: Tak, zdecydowanie, ponieważ ja uważam, że tak jak firmę Verent tworzymy, my, ludzie czyli współwłaściciele, ale także pracownicy, jeżeli wyznajesz taką zasadę, osobiście wyznaję ją, że firmujesz ją swoim nazwiskiem i reprezentujesz, wiadomo, firmę, przedstawiam się Łukasz Cieślewski Verent, ale często to jest moje nazwisko, i jeżeli tak traktujesz tą firmę jako swoją wizytówkę i tak obsługujesz swoich klientów, to jakoś to pójdzie
DM: a czy to prawda, że trudniej się do Ciebie dodzwonić, niż do prezydenta?
ŁC: Nie, nie możliwe
BJ: Zależy który numer masz
DM: Panie
ŁC: Prywatny, prywatny chyba tylko dwa razy w roku, na urlop
BJ: Ale właśnie to tak jest, że jeżeli moim zdaniem się buduje coś od zera i to ma być dobra jakość to trzeba to powiązać ze sobą, czy, to wtedy o wiele lepszy jest tego efekt, bo ludzie którzy od Ciebie decydują się wziąć sprzęt i wejść w jakiś deal, po prostu wiedzą od kogo to biorą, to nie jest, wiesz, może już na poziomie marki Coca Cola, czy jakiejś innej to już nie m znaczenia kto tam jest u sterów i jakby cała firma ma, obserwuje się całą firmę i jakby to co ona robi, czy ona wpisuje się w nasze wartości czy nie, natomiast na takim etapie takich firm mniejszych, tak jak nasza czy Twoja no to generalnie sens jest taki, że to musi być wizytówka moje nazwisko i to, że jeżeli coś się spierdzieli to pokażą na Ciebie i wtedy trzeba stanąć i to bronić lub nie wiem tam, przeprosić czy naprawić
ŁC: Daniel zdecydowanie dobrze zauważył, że właśnie ta luka, często, którą, jeżeli napotykasz ścianę, chciałbyś coś zrobić, ale nie możesz, bo ogranicza cię procedura, przełożony i tak dalej, wtedy zastanawiasz się, a przecież mogłem zrobić prostą rzecz, ale to po prostu nie pozwala, polityka firmy, może po prostu czasami, wewnętrzna procedura i na tym tracisz, a tu tutaj jeżeli masz możliwość nie zamykasz się, to to jest ciekawe. Pisałem o tym pracę magisterską, że taki był wniosek, obecna branża, to byłem kilka lat temu niestety
BJ: Pamiętam, czytałem nawet ta pracę magisterską
DM: A ja zupełnie nie
ŁC: I tak naprawdę, korporacja, czyli duża firma, ale z hybryda z takim dotarciem do klienta, żeby klient wiedział, z kim rozmawia, że to rozmawia z Łukaszem, czy z innym pracownikiem obecnym, i może mu pomóc w każdej sprawie. Bo często jest tak, że nawet czegoś nie możesz pomóc klientowi, ale przez tak zwane zasiedzenie w branży wystarczy wykonać dwa telefony i po temacie
DM: Powiedz mi jak zaczynałeś, bo pamiętam jak się poznaliśmy no to Verent istniał, pamiętam wozem z Verentu brykaliśmy nie raz, tam na pace zawsze była dobra czacza, jak się z treningu zabierało szpej, czy jakieś tam torby i tak dalej, to można było liczyć na to, że coś się uflurzy w budowlance, i jak się poznaliśmy, ile to było lat temu, kurde no z 6
ŁC: 6
BJ: 6 jakoś tak będzie
DM: To ile wtedy zatrudnialiście osób, ile mieliście punktów, a jak to wygląda teraz, opowiedz nam troszkę
ŁC: Jeżeli chodzi o takie liczby, może nie będą jakieś zatrważające, okrągłe
DM: Kiedyś byliście na Tuwima, chyba nie, pamiętam
ŁC: Tak, w ogóle mam takie zdjęcie, możemy wrzucić zdjęcie garażu, porównywałem się trochę wiesz do Abla i tak, te sprawy, mamy takie zdjęcie historyczne kiedy to było, naprawdę kilka maszyn, dosłownie 15, jeden starszy samochód, garaż, biurko, drukarka, laptop, 3 osoby i działaliśmy. Stopniowo, stopniowo
DM: Ja pamiętam tą Waszą bazę, na Tuwima, chyba, to to było po jakimś salonie gier
ŁC: Tak, tak, to była już druga to już i tak było wyżej, a teraz
DM: Pamiętam, menel nas naszedł wtedy i opowiadał nam o zmianach na świecie, to było ciekawe i śmieszne
BJ: No a jak ważna jest siedziba dla Twojej branży, dla Ciebie, czy to ma znaczenie
DM: Cofnijmy się wtedy były dwa punkty, a teraz jest ile, bo Stolica, słyszałem tam jest grana
ŁC: Wtedy był jeden jeszcze, wtedy jak rozmawialiśmy. Zaczęliśmy od takiego naszego rodzimego, ja jestem z Łodzi, ale od rodzimego rynku na którym zaczynałem swoja przygodę z budowlanką i z wypożyczaniem sprzętu, no i na tyle to dobrze szło, na tyle już mieliśmy takie zaplecze, żeby uderzyć na troszeczkę większy jednak, mimo wszystko, rynek. W ogóle to są dwa zupełnie inne rynki, pomijają wielkość i wartość inwestycji mają zupełnie inną charakterystykę. No i tak wyszło, że mieszkając w Łodzi, poznaliśmy się w Łodzi, już chyba 3 czy 4 lata temu, przeprowadziłem się i wspólnie z drugim wspólnikiem rozkręciliśmy następny oddział
BJ: No właśnie, bo pytań dużo, cóż bateria się wyczerpała?
DM: Jeszcze chwilkę, ale już ją podkładam
BJ: Natomiast dla mnie, w ogóle, bo tutaj jest wiele kwestii, które mnie interesuje i to jest dla mnie dosyć interesujące bo za każdym razem dochodzę do takiego wniosku, że ludzie to jest najważniejszy zasób jaki tylko można mieć i faktycznie w sytuacji, kiedy budujesz coś samemu i wszystko jest na twoich barkach, to jest bardzo trudno, bo nie da się naraz być i księgowym, i technicznym i w ogóle sprzedawcą i tak dalej, i tak dalej, natomiast Ty masz tak, że budujesz tą firmę ze swoimi kolegami, ze wspólnikami którzy dobrze się podzieliliście tą pracą i jakby dążę tutaj w tym długim wywodzie do takiego pytania w którym sobie myślę, jak bardzo to jest istotne dla Ciebie, czy myślisz, że gdyby nie ci ludzie to by wyglądało tak samo, no i może to jest pytanie tendencyjne no bo wiadomo, że nie, natomiast jak ważny jest dobór ludzi, przynajmniej na początku, bo później już jak to jest wszystko rozhuśtane to można o wiele inaczej podejść do tematu, ale jak ważny jest i dobór ludzi jako wspólników, którzy tworzą ten biznes jak i też tych, którzy pomagają w rozwijaniu, czyli właśnie, no nie wiem, księgowa, czy jakaś sprzedaż, czy może jakiś mechanik
ŁC: Zaczęliśmy razem, z jednego względu, ponieważ mieliśmy wspólną wizję, jeżeli ta wizja nie rozjeżdża się, a żeby się nie rozjechała, gdzie tak naprawdę musisz się cały czas spotykać, rozmawiać, dyskutować. Ja uważam osobiście, że każdy z nas ma inne predyspozycje, jeden lepiej się czuje na spotkaniu handlowym, inny ma inne predyspozycje jeżeli chodzi o sprawy finansowe, inaczej na to spojrzy, a jeszcze inny umiejętności, chociażby rozmowy z ludźmi, bo to też jest ważny. I kiedy uświadomisz sobie tym kim jesteś, pogodzisz się, że tak jest, owszem wiadomo, że musisz posiadać fundamentalną wiedzę na tema księgowości, ale nie musisz aż tak …
BJ: Oczywiście
ŁC: Aż tak zagłębiać się, jeżeli masz odpowiednią osobę i jeżeli podzielisz się tymi zadaniami, to naprawdę to działa. Pracowników o tyle łatwo, w cudzysłowie, można było, można dobrać, z tego względu, że część ludzi jest z nami od samego początku, czyli kiedy jeszcze byliśmy małą firmą, mieliśmy mało samochodów, znaczy dalej jesteśmy małą, ale porównując do tego co było, kiedy teraz jest ponad tysiąc jednostek maszynowych
DM: Czyli ile razy więcej?
BJ: Tysiąc razy więcej, bo na początku była jedna maszyna
ŁC: Piętnaście
DM: No czekaj, to … dużo razy więcej
ŁC: Dużo, bardzo dużo. I kiedy budujesz tą firmę z ludźmi, którzy przechodzą, często kierowca, później staje się handlowcem, bo widzisz jego predyspozycje, musisz wykorzystywać to,żeby człowiek w firmie się czuł dobrze, bo jeżeli widzisz, że on się męczy to on będzie się męczył też do klienta, będzie się męczył dostarczając ten sprzęt, jeżeli ktoś z Tobą rozmawia, bo to też jest bardzo ważne, różnie z tym bywa, ale jest taki, bym powiedział, kilka takich fundamentów, albo jeden fundament, kilka składowych fundamentu, kilka
DM: Ja kontroluję
BJ: Jest dobrze, jest dobrze. Wiesz co to co mówisz to ma sens, tylko pytanie jest kiedy dostrzegasz, że ktoś kto powinien się sprawdzać w danej roli, jest na przykład dobrym sprzedawcą i trafia na, no bo w raz z rozwojem firmy dochodzi różnych obowiązków i teraz trafia na taką sytuację, że jednak coś danemu człowiekowi nie pasuje, dobrze się odnajdywał w jakiejś roli wcześniej, załóżmy sprzedawcy i to było dobre na samym początku jak mieliście, załóżmy 30 maszyn i to było do ogarnięcia, no ale jest taki moment, że to co powiedziałeś, z czym się zgadzam, że powinno się kreować w taki sposób stanowiska pracy i dobierać ludzi, żeby oni spełniali się i wykorzystywali wszystkie swoje mocne strony a negatywy były po prostu pomijane, natomiast jak dostrzegasz to, że ktoś na przykład już jakby przy tej ilości zadań nie spełnia się odpowiednio, no bo w którymś momencie to się może zmieniać i wiesz, jeżeli masz dobrego człowieka to on się wyszkoli i spoko, ale jest taki moment gdzie ręce się rozkładają bo już nie wiem, trzeba coś nowego zrobić
ŁC: Najważniejsza, jak we wszystkim, chyba, jest komunikacja, czyli rozmowa. Jeżeli tak naprawdę jesteśmy, można tak nazwać firmą trochę rodzinną, więc gdzieś te relacje się u nas trochę zacierają, to jest i dobre i złe, nie zawsze się da, wiadomo, ale często jesteśmy gdzieś tam u siebie na urodzinach, na jakiś takich różnych przyjęciach, często są spotkania gdzieś integracyjne, gdzie można sobie wyjść i tak, też nie są sterowane od górnie, ale często jest tak, że one są oddolne, na zasadzie, że dostaję telefon – Łukasz a gdzie jesteś, bo my sobie tam robimy grilla, może wpadniesz – i to jest super, jeżeli ta atmosfera jest taka normalna, wiadomo, kiedy jest praca, to jest praca, a kiedy możemy sobie trochę, że tak powiem, poluzować, bo jest mniej tej pracy, jak ostatnio na przykład, można się zatrzymać, zwolnić i po prostu uświadomić sobie dlaczego tak jest i tak naprawdę opisać sobie to, dlaczego to robimy, przystanąć na chwilę i robić to z radością. Też ważna rzeczą jest polityka, jeżeli ktoś wpisuje się w ten kanon, czyli wizji, czyli, że trzeba pomagać, że staramy się bardziej, że każdy dzień jest inny, że nie ma dwóch takich samych dni, ja często nakręcony, często mi mówiłeś, że patrzysz na mnie i mówisz czemu taki jesteś energiczny, ja p prostu tak mam i jeżeli tak to działa, jeżeli każdy dzień budzisz się rano i mówisz o jeszcze muszę zrobić to, to, to, to i to, czasami może się ciężko dodzwonić, albo po prostu nie odbieram, bo spotkanie gdzieś, na montażu pomiar, no to tak
DM: Właśnie trafiłem ostatnio na taki cytat, nie mogę go znaleźć, ale to było super, że było coś takiego odnośnie mężczyzn i tego jak się odnajdują w życiu, że mężczyznę poznasz po dwóch rzeczach, jak pieprzy i pracuje i że to są takie dwa obszary w życiu, które pozwalają też być spełnionym, myślę, że trochę na wyrost i to jakiś oldschool, ale w sumie jak się nad tym zastanowić, że w sumie masz taką robotę, że wstajesz każdego dnia rano i myślisz sobie, nie, o kurczę muszę znowu iść do roby, tylko korzystasz z tego co potrafisz i co rozwijasz no i pukanina, wiadomo, że też jest istotna, tak
BJ: No wiadomo
DM: A że pukasz nie kulaw … znaczy nie, w stół, jest miękki
ŁC: Jeszcze tutaj chciałbym coś dodać, jeżeli coś robisz dobrze i sprawia Ci to radość to rób to, to prędzej czy później Ci się odwinie, a odwinie Ci się, jak mawia trener, że medale są tylko efektem ubocznym ciężkiej pracy
BJ: To prawda, to prawda
DM: Podobnie jak sukcesy pewnie zawodowe i dobra pukanina, nie siła lecz konsekwencja
BJ: Zawsze, zawsze i myślę, że to samo jest w przypadku naszego podcastu, czy po prostu go nagrywamy rób to, rób to, rób to i myślę, że przy tysięcznym odcinku nie ma bata, żeby ktoś o nim nie usłyszał
DM: Będzie z 30 wyświetleń, miękko, nie
BJ: No, na luzie. A powiedz czy znajomość techniczna jest potrzebna przy tym, żeby może nie tyle, że wypożyczać, ale też prowadzić taką firmę, bo oczywiście można podzielić sobie firmę na różne działy, ale czy w Twoim przypadku znajomość techniczna sprzętu, jest istotna, czy to jest po prostu idziesz i sprzedajesz, i wynajmujesz, i wypożyczasz?
ŁC: Nie powiedziałbym, że jestem inżynierem, podstawowa wiedzę techniczną posiadłem przez doświadczenie. Zaczynając pracę nie wiedziałem, Panwie, co to jest zagęszczarka i miałem iść na budowę i najbardziej, jak już a propos, takich tematów, żeby wibrator, na przykład, na początku się z tego śmiałem, a dla mnie teraz to słowo jest aseksualne bo to jest wibrator do betonu, jak ktoś mówi wibrator to, ale to na siłę czy na 230?
DM: Czyli wywołałem to tą maszyna ssąco-ciupciającą w ostatnim odcinku
BJ: Dokładnie
ŁC: I nie posiadałem tej wiedzy, tylko trzeba słuchać klientów i ludzie wbrew pozorom, chcą się dzielić swoją wiedzą i to jest, jeżeli rozmawiasz i oprowadza cię ktoś, ja uwielbiam spotkania z takim starej daty inżynierem, który nie ma miliona kartek, on wszystko w głowie, on idzie po budowie, zna projekt, on nie musi tego sprawdzać, i idziesz z takim człowiekiem, czy to jest budowa metra, czy budowa osiedla mieszkaniowego, czy zwykłej, zwykłej w cudzysłowie, hali, okazuje się, że on to ma wszystko w głowie, tyle ciekawostek co on może ci powiedzieć, i trzeba słuchać, klienci sami mówią, to mi nie pasowało, to mi pasuje, to się przyda, i jeżeli, tak naprawdę 90% tych wszystkich sytuacji przeżyłeś, a te 10 %jest właśnie to, że każdego dnia coś poznajesz, że klient ma zapytanie, na które nawet może nie pomożesz mu bezpośrednio, że mamy taką maszynę, ale posiądziesz już tą wiedzę, bo mamy środki komunikacji, siadamy do Internetu, dzwonisz do producenta, zaprzyjaźnionego producenta, na przykład silników, możesz zadzwonić i spytać się, a słuchajcie a co się stanie
DM: Nalejesz wody zamiast oleju
ŁC: Tak, i to się zbiera, na początku nie trzeba było, wiadomo, że później jest łatwiej i ktoś mi tą wiedzę przekazał, bo na początku musisz być na magazynie, uczyć się tych maszyn, odpalić. Ja, teoretycznie jak zadzwoni do mnie ktoś i powie jak odpalić tą kosiarkę, ja nie będę wiedział, ale jak spojrzę na ten silnik to już tyle ich widziałem, że zasada jest tak ogólnie podobna
BJ: A jaką miałeś taką sytuację najbardziej taką, jakby to powiedzieć
DM: Mnie to jeszcze ciekawią te majstry, co opowiadają takie tematy, czy to jest tak, że oni zawsze mówią na temat, czy to czasem są tacy domorośli bajkopisarze, typu – Panie Łukaszu, a wie Pan, że napletek wieloryba jest wyższy od Pana – czy to raczej
BJ: Ja nie zrozumiałem tego pytania, w sensie, że co? Ja o tym wiem, bo to już słyszałem, natomiast bardziej mi chodzi, jak to, że na budowie tak mówią?
DM: No, że na przykład chodzi o takich Staszków, kojarzysz takie typy osobowości co peplają, po prostu żeby peplać i oczywiście często to jest tak, że mają wiedzę, ale ogólnie, no tak jak ten menel co nas zahaczył, właśnie wtedy, ja mam to gdzieś nagrane, bo pamiętam, że my siedzieliśmy u Ciebie, nie kasowaliśmy żadnego piwka na rejonie, to na pewno
ŁC: Ja pracowałem wtedy
DM: Tak i podszedł jakiś gościu, zupełnie od czapy i mówi – wiecie panowie, że czas się już kończy powoli
ŁC: Pamiętam, jak Daniel, takie tematy
DM: No z menelem mam kontakt do dzisiaj
ŁC: Świeczki w oczach, po prostu
DM: No opowiedz coś pikantnego
ŁC: Mamy do czynienia z różnymi klientami. Czy z klientem prywatnym, który buduje, robi renowację, nawet czyści sobie kanapę, bo też taka możliwość, wiadomo, że są firmy które prowadzą takie usługi, są specjalistami, ale jeżeli ktoś ma taki, taką chęć, są odkurzacze piorące, które można wypożyczyć i ten zakres, przekrój klientów bym, powiedział od osoby prywatnej po menadżerów wyższego szczebla, dla których czasami tylko tabelka, a te suche partnerstwo, znaczy oklepane partnerstwo i tak dalej, dla niego się liczy ten wynik zysków i strat, różnych ludzi spotykam, naprawdę i od inżynierów, kierowników ja to zawsze z takiego szacunku, kierowników, bo to widać to jest taki kierownik pełna gębą, można powiedzieć kolokwialnie
BJ: Ale miałeś taką sytuację, że taki jakby on tam zaczyna do Ciebie mówić – no Panie Łukaszu ja to potrzebuje sprzęt taki, który będzie miał to i tamto, i siamto, i owamto, i wymienia różne aspekty, załóżmy tam, będzie miał allguard, będzie miał automatyczne wyłączenie, kiedy zapłon się wyłącza i tak dalej, i tak dalej. I miałeś na początku na przykład taką sytuację, że powiedziałeś, eee chwila nie ogarniam, na przykład nomenklatury, albo …
ŁC: Było tak, gdzieś w ramach tego rozwoju zawsze zdarza się, że czegoś nie wiesz i ja się do tego przyznaję, ale mam taką możliwość, że proszę poczekać, ja się dowiem, chwilę, no wiadomo, że nie zawsze to może wyglądało dosyć profesjonalnie, ale to z czasem, uważam, że nie jest niczym strasznym przyznać się do swojego błędu, niż powiedzieć coś głupiego i dalej w to brnąć. Jeżeli ktoś chce zobaczyć, jeżeli masz, było takie powiedzenie, jeżeli nie wiesz coś na dany temat to lepiej się nie odzywaj, bo jak się odezwiesz, to już pozbawisz wszystkich wszelkich złudzeń. I to tak jest, że czasami trzeba posłuchać, wyciągnąć z tego jakiś wniosek, samemu sobie sprawdzić i z czasem to po prostu się zmienia
BJ: To prawda
ŁC: Jesteś bogatszy o tą jedną sytuację, o to jedno doświadczenie, a oczywiście czasami, jest często tak, że ktoś by chciał, a to, to, to, no dobra to 5 maszyn, tak
BJ: A powiedz mi, bo zaczęliśmy od wysokiego C, czyli budowy linii metra. Mnie to pamiętam, takie zdjęcie tego tunelu, który jest całkiem duży
DM: Miałem na tapecie, na telefonie, ale przypał, nie – to jest Twój chłopak? – Nie to cielak, będzie u nas w odcinku, w przyszłości
BJ: Jak to jest, jak się dochodzi do takich kontraktów, czy to jest tak, że to jest przetarg normalnie i po prostu funkcjonowanie w takiej przestrzeni, że no zwykły przetarg i wygrana i tyle, bo oferujecie na przykład najlepszą cenę, albo szybkość, albo cokolwiek
DM: Bo masz wujka tam w zarządzie
BJ: Dobra to pomińmy to pytanie, to się wytnie znowu. Jakiej średnicy jest tarcza?
ŁC: Miałem zadzwonić do jednego z kierowników i spytać się, nie zrobiłem tego, dość duża. Ale wracając do tematu, jest na początku takiej inwestycji są zapraszane firmy do negocjacji, bo na początku kiedy to zaczyna się, to wystarczy sobie jechać gdzieś tam na budowę, agresywnym marketingiem, to o czym mówiłem, rozmawiać, rozmawiać. Przychodzi moment, w którym po prostu jest taki konkurs ofert, ale nie ma jednego wykonawcy, jeżeli uda Ci się podpisać tą umowę, to reszta jest w twoich rękach, bo bardzo często jest tak, że możesz nie mieć z jakąś firmą umowy, działasz po porostu na zasadzie zleceń, zamówień, ale tak obsługujesz tą firmę, tak się dogadujesz, nadajesz na tych samych falach z człowiekiem, który ten sprzęt od Ciebie zamawia, pomagasz mu. Bardzo często jest tak, że masz taką chwilę, masz taką szansę, o godzinie 18 odbierzesz telefon, gdzie próbowałeś pozyskać tego klienta, takim agresywnym marketingiem, często niestety ceną, i jest udało się i dalej musisz utrzymać tą relację, i tak się znajdujesz. No tak jak mówiłem, że spotykasz ludzi, trochę przypadku, trochę szczęścia, ale może szczęście sprzyja tym którzy ciężko pracują
BJ: Oczywiście. Ale co to jest w ogóle agresywny marketing, w przypadku branży budowlanej?
ŁC: Pierwszym takim najważniejszym działaniem marketingowym, bo gdzieś się spotkałem z takim stwierdzeniem, że to jest taki bezpośredni marketing czyli nawet to zostawienie tego katalogu i proszę bardzo to jest moja wizytówka – mówią – nie, nie chcemy bo już mamy, mówiłem, pamiętam, będę przychodził aż mnie polubicie
BJ: Najlepsza metoda, najlepsza
ŁC: I mam takiego klienta, który 8 lat, jedna z dużych firm budowlanych
DM: Zbiera Twoje katalogi od 8 lat
ŁC: Nie, dzwoni, pamięta, zawsze, dla niego ten sprzęt to jest Łukasz, i będzie dzwonił
BJ: No czyli spina się to z tym jakby nie było, że jednak, jak markujesz firmę swoim nazwiskiem to z tego są takie plusy, że masz po prostu sytuację, w której, z jednej strony oni pamiętają Cibie, bo Ty jesteś u nich i pomagasz im załóżmy w rozwiązywaniu problemów no i z drugiej strony też jest tak, że jeżeli rozwiązujesz im te problemy to oni pamiętają o Tobie, zwyczajnie
ŁC: Tak, a ja się przy okazji od nich uczę
DM: A ile osób zatrudniacie teraz?
ŁC: Koło 20-tu
DM: a miałeś taką sytuację, że na przykład, no nie wiem, na przykład trochę się chłopaki obijali, to tak jak w tym dowcipie, że dwóch workerów na budowie niesie deskę i przychodzi kierownik – Panowie, dlaczego wy tą deskę niesiecie we dwóch? – on mówi – Bo trzeci jest na urlopie
ŁC: Miałem taką sytuację
DM: Opowiedz trochę
ŁC: No to było tak, idziemy sobie kierownikiem, gdzieś tam po drodze spotykamy opartego na szpadlu łopaty, nie ważne
DM: Ile lat?
ŁC: Nie pamiętam
DM: Wąs miał?
ŁC: Nie, właśnie nie, nie, nie. Po prostu w średnim wieku, uznajmy to. Stoi tak oparty perfidnie, kierownik idzie – A czemu ty tam nie pomożesz na dole? – zajrzał – Ale tam jest pięciu
BJ: Ja pierdzielę
DM: To tak, jak w tym dowcipie, że kierownik – to na pewno znasz to jest klasyk, ale to jest metafora codzienności, jak dla mnie, że jest plac budowy i taki przychodzi tam zewnętrzny gość, który pewnie za to płaci, patrzy a tam zapieprzają jak dzikie parowozy, no i w końcu patrzy a gość zapieprza z pustą taczką, słowo klucz, nie mylić z kaczką – i panie, dlaczego to jest pustą taczką zapierdzielasz – nie ma czasu załadować, kurwa. A to jest tak, że jak czasem
ŁC: Takie anegdoty, oczywiście
DM: Urban legendy
ŁC: Urban legendy, ale zdarzają się takie sytuacje, ale to jak w każdej branży, takie smaczki, tak jak wiele smaczków z gastronomii zarzucasz, tak żeby ta branża nie była brana przez ten pryzmat, ale te smaczki zawsze się znajdują
BJ: To prawda, smaczki się zawsze znajdują i w ogóle ciekawe jest to, że dla mnie, tak jak dla mnie, tak jak sobie rozmawiam już z różnymi gośćmi i oprócz tego, też rozmawiam z różnymi przedsiębiorcami, to jest tak, że czy to by była branża budowlana, czy marketingowa, czy szwalnia, to za każdym razem problemy są bardzo podobne i tematyka, to jest to co próbowaliśmy też w tym podcaście zrobić, czyli poprowadzić podcast bardzo mechaniczny i techniczny, natomiast okazało się bardzo szybko, że rozmawiając na tematy ogólne, to można przypasować do każdego, do każdej firmy i tak jak powiedziałeś o agresywnym marketingu, to u nas właśnie bardzo podobna rzecz jest, i branża też jest oczywiście techniczna i mechaniczna, ale marketing, nazwijmy to hybrydowy czyli i agresywny face to face, plus marketing internetowy, plus jeszcze wszystkie pr-owe zabiegi sprawiają, że to się w sumie łączy i działa, i to w sumie nie ważne czy to jest kwestia właśnie szwalni czy firmy wypożyczającej sprzęt, czy jakiejkolwiek innej, na przykład farby do trawy
ŁC: Musisz na początku przekonać do siebie klienta. Tak jak wcześniej wspomniałeś, że ciężko jest go utrzymać, ale przez to że jeżeli jesteś człowiekiem i potrafisz się przyznać do błędu to, możesz popełnić błąd no bo jesteśmy tylko ludźmi, wiadomo, maszyny są zawodne, bo one się psują, to jest maszyna budowlana, ona pracuje w ekstremalnych warunkach do tego operator, kilka składowych rzeczy i ona się może zepsuć. Jeżeli potrafisz wyjść z tego z twarzą, przyznać się do błędu, bo wiadomo, że czasami może być z twojej winy, czasami z winy operatora, czasami z winy maszyny, a czasami to jest w ogóle składowa wszystkich trzech bo jak się wszystko psuje to wszystko na raz. I jeżeli potrafisz z tego wyjść z twarzą i pozyskasz już tego klienta, bo bardzo często jest go wbrew pozorom utrzymać, bo żeby pozyskać to to wszystko co powiedziałeś te składowe tego agresywnego działania, czyli żeby pozyskać, dobra jest, mamy i później naprawdę trzeba się postarać, żeby go utrzymać, ale jeżeli mu pomagasz i taka masz misję to jakoś jest
DM: A najtrudniejszy klient, którego zdobyłeś?
ŁC: Oj nie przypomnę sobie
DM: No dobra, a jakiś największy ostatnio, poza metrem?
ŁC: Metro to nie jest tylko mój sukces
DM: No dobra, pomogliśmy trochę, ale bez przesady
ŁC: Nie mam, nie przychodzi mi tak do głowy, ciężko, każdy klient którego zdobędę, sprawia mi tą radość, to to jest ciekawe. Ostatnio właśnie próbujemy, zaczynamy działać bardziej w branżach, w branży tych rusztowań, można powiedzieć, więc to daje nam kolejnego kopa
BJ: Jakie znaczenie na przykład w przypadku rusztowań, ma jakość, czy to jest tak, że ważniejsza jest jakość bo takie rusztowanie wytrzymuje wiele, wiele lat najmu, czy ważniejsze to, żeby to było po prostu jak najtańsze, bo wtedy jeżeli się po jednym razie zepsuje to wrzucasz to, złomujesz i kupujesz nowe
ŁC: To jest tak, podobnie jak w maszynach, jeżeli masz firmę, zacznijmy, żeby przejść analogicznie do rusztowań. Jeżeli masz silnik i do tego silnika, jeżeli masz filtry dostępne od ręki, jeżeli coś się stanie, bo zazwyczaj coś uderzy, albo możesz dokupić zbiornik, dokupić szarpak i masz to od ręki to ta maszyna nie będzie ci stała, i ona za chwilę zacznie ci znowu pracować i zacznie zarabiać pieniądze. Podobnie jest, wiadomo, że można kupić taniej, ale jeżeli współpracujesz z firmą która ma duże zaplecze jeżeli chodzi o projektantów, duży sztab inżynierów, dostępne są elementy zazwyczaj od ręki, a jeżeli nie to na zamówienie, to wszystko się składa też na twój sukces, bo jeżeli czegoś ci zabraknie, to możesz pojechać i sobie dokupić, a jeżeli ten system jeszcze pozwala na to, że tak naprawdę inżynierowie na przestrzeni 50 lat, o tyle ta firma działa, na przestrzeni 50 lat już większość sytuacji, tak jak powiedziałem, że 90% sytuacji przeżyłem, a jak nie to wymyślą, a jeżeli masz to rozwiązania gotowe w tym systemie, no to to się składa na ten sukces, że to jest stabilniejsze, bezpieczniejsze, łatwiejsze w montażu i po prostu jest szybciej. Chodzi tutaj o czas też
DM: A znasz to jak Edek spadł z rusztowania?
ŁC: Nie
DM: Na budowie gościu krzyczy – Majster, Edek spadł z rusztowania – a majster mówi – Dobra, to wyjmijcie mu ręce z kieszenie, będzie, że wypadek przy pracy
BJ: Najgorzej, najgorzej. Zastanawiam się nad tym, bo branża budowlana jest, jak każda, oczywiście, specyficzna, natomiast jest tak, że klient tam najczęściej jest nastawiony faktycznie na ciężką pracę, w związku z tym te sprzęty też muszą ciężko pracować. Natomiast to jest tak jakby jeden koniec tego, działalności firmy, natomiast zastanawiam się w jaki sposób budować i zarządzać firmą wewnątrz, czyli tak jak powiedziałeś, macie w tym momencie 20 osób zatrudnionych w firmie, czyli praktycznie tak samo jak i u nas. U nas jest to podzielone na działy nie każdy jest techniczny, jest tak, że załóżmy mamy dział księgowości, który jest absolutnie nie techniczny, czy działa IT, który jest półtechniczny, aczkolwiek chłopaki są ogarnięci i teraz w jaki sposób zarządzacie całą firmą, czy każdy musi mieć na przykład przeszkolenie, czy każdy musi czuć to co firma robi, czy jest tak, że załóżmy tylko i wyłącznie handlowcy muszą faktycznie ogarniać wszystkie maszyny
DM: A chłopaki z warsztatu nie
BJ: Chodzi mi o konstrukcję takiej firmy technicznej, jak to sobie zrobiliście i skonstruowaliście?
ŁC: Jak ja wcześniej wspomniałem, duża część ludzi z którymi pracujemy, przeszła różne szczeble swojej kariery. Przeszła przez różne stanowiska, ale teraz zatrudniając kogoś nowego, musi ten ktoś znać, co robi biuro, co robi warsztat, żeby to lepiej rozumieć, jak nawet mamy kolegę w biurze na przykład, który przychodzi i zajmuje się dokumentami, dokumentami dostaw i tak dalej, na zleceni właśnie handlowca, to pierwsze dni to są na magazynie, później jeździ z kierowcą, ponieważ, jeżeli każdy, tak jak wspomniałem, nie musisz znać się dokładnie, ale jeżeli rozumiesz tą drugą osobę, rozumiesz kierowcę, który musi czekać 40 minut na budowie, rozumiesz mechanika, który ma problem i zamawiasz mu części. Jeżeli każdy każdego, tak naprawdę te obowiązki, zakres obowiązków trochę na siebie nachodzi, ale to też zmniejsza prawdopodobieństwo błędu ponieważ, nie o to chodzi, żeby ktoś komuś wytykał te błędy, tylko żeby te błędy były szybko lokalizowane i szybko neutralizowane, bo jeżeli te nasze obowiązki zachodzą na siebie to – mówisz, ty, a na to nie spojrzałem, no faktycznie, i nie wychodzi to za firmę a masz to wszystko rozwiązane, gdzie jesteśmy, tak naprawdę uniwersalni, no wiadomo, że nie rozkręcę silnika i nie zrobię mu remontu
BJ: No jasne, jasne
ŁC: Ale jeżeli trzeba, wsiadam w samochód i mogę rozwieść maszyny
BJ: A zatrudniacie kobiety?
ŁC: Tak, w biurze
BJ: W księgowości?
ŁC: Też, ale w biurze nawet w bezpośrednim kontakcie z klientem, którzy przyjeżdżają też do nas i kobiety w biurze ich obsługują
BJ: A jest to celowy zabieg, czy absolutnie nie
ŁC: Absolutnie nie, ja uważam, że kobiety są dokładniejsze, lepiej sobie radzą z dokumentami, są, wpłata kaucji, wpłata, wypłata, faktura, one są dokładniejsze, bardziej odporne na stres niż mężczyźni
BJ: Też tak myślę, dlatego zapytałem bo mamy taką sytuację, że do nas przychodzi taka pani, która obsługuje drukarki od logistyki, czyli tam DHL, GLS i tak dalej ni zapytałem dlatego, że wydaje mi się, że tam bardzo celowo to robią, tak celują, żeby faktycznie odwrócić uwagę od tematu spotkaniu tylko faktycznie zrobić, tak, żeby umysł klienta był sfokusowany na sprzedawcę i wzrok. I stąd takie pytanie, no bo budowlanka, jest myślę, takim stereotypowym branża takich facetów, którzy ciężko pracują i skupiają się na ciężkiej pracy w związku z tym gdzieś tam, wiesz jest duży wysiłek fizyczny, który wiadomo, że później może być bardzo łatwo przekierowany na to, zresztą są takie badanie, że po dużym wysiłku fizycznym, atrakcyjność drugiego człowieka bardzo wzrasta, no i tak sobie pomyślałem, że. To jeszcze raz zadam pytanie, bardzo często bywa tak, że to jest celowo robione, czyli zatrudnianie kobiet po to aby one gdzieś specjalnie przejmowały uwagę i kierowały sprzedażą właśnie w taki sposób, tak, że jakby to logiczne myślenie, troszeczkę się wtedy wyłącza, stąd też moje pytanie, jak sobie poukładaliście to i do też dążyło moje pytanie wcześniejsze, czyli czy znajomość techniczna aż tak jest istotna, czy bardziej chodzi o to, że musisz wejść w umysł klienta, żeby gdzieś tam zbajerować, a cała reszta nie ma znaczenia?
ŁC: Tak naprawdę, jeżeli zbajerujesz kogoś, to długo to potrwa? Specjalista musi obronić się sam
BJ: Do nas ta pani regularnie przychodzi
DM: Ona wchodzi od wejścia, jest zapach perfum najpierw i słyszysz tylko takie wiesz, jest samica
ŁC: Jest tyle tych sytuacji, ja w swoim życiu zawodowym, w poprzedniej firmie, nawet szkoliłem, był taki trend w pewnym momencie, że było dużo kobiet, handlowców, to kobiet też musi być, nie ukrywajmy, dosyć odporna, no bo wchodząc na budowę, różne są, tak jak nawet kiedy facet wchodzi i jak rekiny, zobaczą, że jesteś słabszy, to jest budowa, dużo testosteronu, mężczyźni
BJ: To nie jest tak, że są pozapinani w krawaty i dyplomacja
DM: Ty, lalka
ŁC: Ale nawet ci pozapinani w krawaty, w stół ręką to jest uważam takie normalne, ale uważam, że specjalista broni się sam i jeżeli kobieta czy mężczyzna jest dobrym specjalistą, albo pomaga, to później to nie ma znaczenia większego, bo szybko to wychodzi
BJ: Zmieniając trochę temat, powiedz mi, w ogóle, no bo rozwijacie już firmę kilka lat, czym dla Ciebie w ogóle jest sukces i do czego dążysz?
DM: Oj zastrzelony teraz
ŁC: Nie, powtórzę się, taki monotematyczny, ale właśnie a wizja, wizja firmy
BJ: A jaką masz wizję firmy?
ŁC: Że Verent, że Staramy się Bardziej, że jesteśmy dla Ciebie, że jesteśmy Łukaszem, Błażejem i tak dalej, który jest dla Ciebie, który ma i pomagać i żeby pracować z nami, to było właśnie to było to partnerstwo, łatwiej się pracuje na takim partnerstwie, wolę zadzwonić do takiego dostawcy, którego znam, który jest fizycznie, niż do kogoś tam gdzieś na infolinii, zawsze łatwiej się rozmawia, i często jest, tak, e jak kogoś poznasz, przez telefon, później się poznajesz, to już wiesz jak on wygląda
BJ: Czyli odniosłeś już sukces, czy nie, no bo chyba tworzysz taką firmę, tworzycie?
ŁC: Znaczy co to znaczy sukces?
BJ: No właśnie, no pytanie co to dla Ciebie sukces? Czy już go osiągnąłeś, czy to już jest sukces to co masz? Czy dopiero do niego dążysz, czy próbujesz go osiągnąć?
ŁC: Próbujemy wszyscy go osiągnąć, nie ma tak, że można się zatrzymać
DM: A kiedy będzie stop?
ŁC: Ale do czego?
BJ: Kiedy powiesz, że jestem szczęśliwy i odniosłem sukces
ŁC: Ale jestem szczęśliwy, porównując na przestrzeni 6 lat, uważam, że to jest ogromny sukces, ale trzeba sobie wyznaczać następne cele i tak cały czas się stymulować, no nie ukrywajmy
DM: A jak byś miał podpowiedzieć takim właśnie mniejszym przedsiębiorcom, tak jak właśnie na przykład weźmy firmy z naszej sieci partnerskiej, podobnie jak Ty też jesteś naszym biznesowym partnerem, ale taki stereotypowy właśnie warsztat, czy firma, która chciałaby się rozwijać, to tak z kapelusza, czy mógłbyś podpowiedzieć właśnie, ja wiem, że to frontem do klienta, żeby ich rozumieć, żeby być człowiekiem, żeby rozmawiać, żeby odbierać telefony, coś co jeszcze mógłbyś podpowiedzieć co dla Ciebie, jest synonimem dobrej obsługi i tego dobrego kierunku, jak się rozwijać, tak żeby pomnożyć swój kapitał tak jak Wy firmowo?
ŁC: Jeżeli masz dobre intencje i chcesz pomagać tym ludziom, i jeżeli musisz być obsłużony tak jak ty byś chciał, znaczy musisz być obsługiwany tak jak ty byś chciał być obsłużony, jeżeli wchodzisz i się czujesz dobrze w jakiejś firmie to po prostu te złe emocje, wchodzisz i wiesz, że tam jest specjalista, który ma Ci pomóc. Ja ostatnio stałem przed wyborem kosiarki, jak ja mam ją wybrać, jak ja nigdy jej nie używałem? No kto Ci doradzi, jeżeli widzisz, że gość się zna, nie chce Cie pi prostu nabić gdzieś tam w butelkę, to to pomaga, jeżeli oddajesz do specjalisty, masz o tym zapomnieć, on Ci podpowie jeszcze jakiegoś tipa i jest lepiej po prostu, to jest taki główny, miałem tego nie mówić, ale właśnie być człowiekiem, być tym człowiekiem
BJ: A bierzesz jakieś inspiracje z zewnątrz, czy nie jest tak, że są ludzie, lub firmy, które są dla Ciebie pewny wzorem i punktem odniesienia jako taka firma, która odniosła sukces, albo no tak, czy masz jakieś inspiracje?
ŁC: Tak, mam inspiracje, bo moje poprzednie firmy w których pracowałem, tak jak wspomniałem o tej pracy magisterskiej, ogromne firmy są zamknięte poprzez swoje procedury, a jeżeli zrobisz taką hybrydę, czyli będziesz obsługiwał jak duża firma, miał takie zasoby jak duża firma ale przy tym nie był tak bardzo sztywny, to to ci pomaga. Oczywiście inspiruję się w rozmowie ze znajomymi, słuchaniem podcastów, ostatnio Was słuchałem, odrabiałem lekcje i po prostu dużo jeździłem, najbardziej lubię słuchać podcastów, inspirować się, najwięcej czasu jest kiedy się jedzie samochodem, to dla mniej jest magiczne
BJ: Najlepiej, najlepiej
ŁC: I wtedy się inspirujesz i nawet tak jak czasami o czymś pomyślałeś, ale nie byłeś tego pewien i to słyszysz w podcaście, ktoś powtarza i mówi to co ty pomyślałeś, ty no w sumie jak ja tak pomyślałem i ten gość, to wtedy to cię motywuje do działania
BJ: To samo jest, może to będzie z kapelusza, absolutnie, może to samo jest na terapiach, różnych, psychologicznych, gdzie jeżeli jest terapia grupowa to bardzo często nawet nie musisz mówić nic, ale to że ktoś opowiada o danym temacie, sprawia, że gdzieś się tam w człowieku i we mnie układa to na tyle, że sobie myślisz, kurde, też tak masz, ja też tak miałem, więc jest już nas dwóch, w związku z tym jest trochę łatwiej to przepracować i też dla mnie słuchanie i rozmawianie z ludźmi niesie bardzo dużo energii, inspiracji do tego, żeby właśnie coś zmieniać u siebie, i żeby dążyć do jakiegoś tam celu sobie założonego
DM: Dokładnie, ja w słuchaniu innych uwielbiam ten moment, kiedy słuchasz, słuchasz i w końcu mówisz, no a nie jest tak, no jak nie jest jak jest i to jest super, bo wtedy też się układa w głowie, obstawiam najczęściej
BJ: To prawda, to prawda. A jeszcze jedna rzecz, interesuje mnie marketing taki …
BJ: Co w ogóle jest dla Ciebie marketing, co oznacza?
ŁC: Marketing, jestem trochę wypaczony przez studia bo marketing to wiadomo, Internet, całe działania marketingowe
DM: Ale jakbyś definicję miał podać, bo ja często na temat rozmawiam, może z tytułu wykonywanego przez lata zawodu marketingowca, ale wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy z samej definicji o co tu chodzi
BJ: Może ja też
DM: Może, zaraz Cię sprawdzimy. W Polsce mam wrażenie, to też jest odrobinę wypaczone przez lata 90-te i to, że taki stereotypowy Kowalski myśląc marketing, mu wpada do głowy telemarketing, czyli telemarketing czyli tarabanienie po prostu na pałę, na bazie statystyki po prostu do różnych ludzi
ŁC: Szkoła życia, przeżyłem to
DM: No ja też, Delta kontakt, oddajcie hajs, ale to anegdota, no jakby moje pierwsze zetknięcie z marketingiem, to pamiętam na pierwszym roku studiów, studiowałem tam chyba do 14, a od 15 do 21 pracowałem w call center, no i pamiętam, że były różne projekty, no i ja jakby dołączyłem tam do tego za jakieś 4 czy 6 złotych za godzinę, jeszcze w ogóle to był hardcore, no i był projekt encyklopedie, jakaś tam dziewczyna sprzedawała, no i ona zarabiała tam osiem koła, ja mówię, super, nie, jakiś tam inny projekt był, jakieś tam tematy z wykończeniem wnętrz, jakiś gościu sprzedawał, 6 koła zarabia, nie, ja pamiętam pierwsza wypłata – 1400, no ale projekt, który dostałem no to pamiętam na briefingu, no słuchajcie jest nowy produkt na rynku – ja mówię, zajebiście, nowy produkt, to jest bielizna marki Tono szwajcarskiej, nie i dzwoniłem po babciach i młodych matkach – Dzień dobry, Daniel Marczak, dzwonie z firmy Delta Kontakt, wprowadzamy na rynek nową bieliznę marki Tono, slipy czy boksery i telefony typu, pamiętam jakiegoś dziadka do którego się dodzwoniłem no i mu tłumaczę, że mamy super promocję, że może sobie kupić bokserki, albo slipy, idą święta, on tak myśli, myśli – Panie, ale to są takie kolarzówy, czy, mówię no dobra
ŁC: Ciężka robota
DM:No to co to jest dla Ciebie marketing?
ŁC: Marketing to, nieudolnie będę mówił
DM: Tak z praktyki, wiesz, już nie bawmy się w encyklopedię, to nie ten projekt
ŁC: Nawet przez chwilę bym tego nie udał. Znaczy marketing, to jest tak jak wygląda Twoja firma, tak gdzie można ja zauważyć i w jaki sposób można do niej dotrzeć, mówiłem o tym bezpośrednim marketingu, to dla mnie przedstawiciel to jest bezpośredni marketing, mamy marketing w Internecie, gdzie też musisz być, musisz być na google maps, musisz się gdzieś tam po czasie, jeżeli potrzebujesz, pokazywać w Internecie, na słowach kluczowych i to tak naprawdę jest, marketingiem moim zdaniem też jest wizytówka firmy, w postaci samochodów służbowych, polówki, długopisu, czy wszystko to dla mnie jest takim składowym jak, takie małe elementy tworzą markę, tworzą formę i z różnych płaszczyzn to wszystko się składa na marketing, więc nie ma coś takiego jak dział marketingu. Dział marketingu to tak naprawdę każdy z nasz, bo jak widzi Ciebie w koszulce polo i z długopisem to dla niego to jest ta firma, ty w tym momencie, czy masz czysty samochód, to są takie małe składowe, jak możesz dotrzeć do tego klienta, jeżeli sam ostatnio powiedziałeś, a właśnie widzę ostatnio tutaj Wasz samochód, a przez to właśnie, że jesteśmy tutaj, więc jak widzisz samochód, to też jest swego rodzaju marketing, reklama
DM: Bo ja powiem Ci doszedłem do tego etapu, że zawsze się zastanawiałem nad tym i jakby to o czym mówimy w mojej opinii, to jest jakby komunikacja zewnętrzna, wizerunek, pr i to są te masy różnych, mądrych tematów. Dla mnie taką definicją marketingu, zawsze było to, że marketing to jest sczytywanie wiadomości z rynku i odpowiadanie na nie. A cała reszta to są już dobudówki
BJ: No i właśnie, zastanawiam się nad tym za każdym razem gdy rozmawiamy o naszej sieci dealerskiej bo ona jest bardzo różna i jest tak, że są punkty dealerskie bardzo takie profesjonalnie wyglądające i są takie, które tam jakaś tam jedna osoba działająca w garażu i za każdym razem zastanawiam się jak trudno, albo jak łatwo jest wejść w taki prosty marketing, to co powiedziałeś, bo to są czasami detale, i na przykład polówka wspólna, tak, jeżeli, każdy w firmie, zakładając tam, że jest tam więcej niż 1 osoba, ma po prostu ciuch firmowy, o ile to poprawia profesjonalizm i odbiór takiej firmy, no bo wiesz, jeżeli ktoś przychodzi raz w takiej koszulce, raz w innej, raz dziurawa, raz buty ukurzone, raz dresik, to o wiele gorzej wygląda niż jeżeli za każdym razem wkładasz ten sam ciuch, tak jak myślę, że i my mamy, ubieramy się na co dzień w miarę elegancko, bo jesteśmy wizytówką własnej firmy, tak też myślę, że i małe i średnie firmy powinny właśnie reprezentować się na zewnątrz dosyć ładnie i nie wiem dlaczego właśnie rożne firmy tego nie kumają
ŁC: Nawet każdy pracownik, jeżeli tutaj patrzysz i masz tutaj polo Verent,no to tak, na tej zasadzie, że pamiętasz o tym, że jesteś w tej pracy i to też jest, może przesadzę, ale jak zakładasz koszulkę Polski na mecz, to trochę tak jest, trochę tak jest, że czujesz się tą samą społecznością
BJ: W tej samej drużynie
ŁC: Tak, w tej samej drużynie, jeżeli wszyscy wyglądacie tak samo, no to już pozbawia Cię tego, że oceniasz kogoś, tylko jesteście w tej jednej drużynie, jednej, ja zawsze mam w bagażniku koszulkę i w większości chodzę w tej swojej
DM: A propos takich tematów, ostatnio miałem taką sytuację, musiałem odstawić furę do warsztatu na 7 rano, no więc wstałem 6.30, założyłem dresiwo, bluzę, czapkę, i schodzę, zjeżdżam windą i widzę sąsiadkę, rano tam z piesiorem wychodzie, nie. Patrzę, od razu patrzy się nam nie jakbym jej człowieku szczeniaka przejechał walcem, mówię – Dzień dobry, przeszedłem, zostawiłem samochód, koleżka mnie odwiózł, wróciłem, zjadłem śniadanie, przebrałem się, założyłem jakieś tam wyjściowe tematy, wjeżdżam do windy i spotykam tą samą sąsiadkę ona do mnie – Dzień dobry
BJ: No właśnie i to jest dla mnie takie dziwne, że ktoś kto buduje swój biznes, nie czuje takich podstawowych rzeczy, typu wygląd, czy to samochodu, czy osoby która odwiedza, czy to wizytówkę, czy jakby można by wymieniać wiele takich aspektów, natomiast dziwi mnie to i aż mnie jakby telepie to, że można tego nie czuć, można tego nie rozumieć, i wiesz, i to się składa właśnie na wspólny marketing, czyli dobry produkt, czy tam usługa, wygląd, cena, moment w którym się znajdziesz i teraz ta cała rozkminka jest po to żeby pokazać, że w sumie można naprawdę tylko z pomysłu i wizji stworzyć firmę, która bardzo dobrze funkcjonuje, bo łączysz te podstawowe rzeczy i to wszystko wygląda
DM: Szczególnie jeżeli masz kontakt z klientem, bo na przykład u nas w centrali no to rzadko mamy kontakt z bezpośrednim klientem, chyba, że ktoś się pomyli, no bo jesteśmy hurtownikiem ogólnie i jakby nawet serwis też jest zewnętrzny, nie naprawiamy sprzętów, ale to ostatnio nawet Kuba Midel mówił, że on stworzył markę, nie Verent, tylko Venerdi, że stworzył małą markę modową, która udawała dużą i to się powiodło
ŁC: Ale tak jest, bo musisz się w tym czuć, jeżeli nie, dlaczego masz się tego wstydzić, no otwierasz firmę, pracujesz, to dlaczego masz się tego wstydzić, jeżeli masz już, jesteś tego pewny to po prostu, jak dzisiaj zastanawiałem się co ja tutaj wniosę, co ja Wam powiem, te najprostsze rzeczy, czyli jak Cię widzą tak Cię piszą
BJ: Oczywiście
ŁC: To co mówiła mama, jeżeli jesteś wyrobnikiem, rzemieślnikiem, nie masz talentu i nie jesteś gdzieś tam wybitny, po prostu pracujesz, raz ciężej, wiadomo, jesteś tylko człowiekiem to jakoś to będzie
DM: To ja jeszcze ostatnia anegdotka, pamiętasz ja byliśmy na Ibizie i pracowaliśmy we dwóch w Ibiza Rocks, no i tam oczywiście, Ibiza to jest w sumie takie Mielno dla Brytoli którzy nie mają ciepła i tak dalej, ale pamiętam taką sytuację, że tam pracujemy, jakaś impreza i przychodzi jakiś porobiony Brytol i do mnie mówi – Can I have free shot please, no ja mówię niby dlaczego, ochujałeś Błażej, no gdzie za darmo shota, no gdzie, znaczy oszalałeś Błażej, niby dlaczego, nie – I love focikng Ibiza Rock, make some noise, aha jasne, ale dlaczego, show mi jak Ty lubisz Ibizę Rocks, a gość zaczyna badeje zdejmować, ja mówię, stój, nie chcę na to patrzeć, i zaczyna ściągać, zdejmuje i wiesz, wypina kuper, ja patrzę a on na prawym półdupku ma logo naszego baru
ŁC: Sam chciałeś
DM: Więc mówię, mordo nie ma problemu, free czupitos to you are, on to pije i podbiega jego czterech kumpli, mówią my też chcemy darmowe shoty, mówię a wy co też macie wytatuowane na tyłku Ibiza Rocks, a oni mówią, tak, i zdejmują badeje i każdy miał
BJ: Nice, no w sumie tego nam życzę, żeby ludzie mieli wytatuowane logotypy naszej firmy
DM: Na czołach
BJ: Na czołach, tak jest. A tak na zakończenie, żeby wyluzować trochę na samo zakończenie, czy masz taką rzecz, którą ostatnimi czasy, na przykład w ostatnim roku czy dwóch latach kupiłeś za na przykład kwotę, nie wiem, tysiąc złotych, która zmieniła Twoje podejście do biznesu albo do życia?
ŁC: Zazwyczaj jest w takich pytaniach, że tak się zastanawiam, muszę się chwilę bardziej zastanowić, ale
DM: Wibrator?
BJ: Zacieraczka
ŁC: Ktoś tu chyba był niedawno na etapie budowy, powyżej tysiąca złotych?
BJ: Około tysiąca złotych
ŁC: Nie przypominam sobie tak
DM: A co sobie ostatnio kupiłeś, tak ogólnie?
ŁC: Opony do motocykla
BJ: O no widzisz, może zmieniło Twoje życie
ŁC: Ale to nie biznesowo
BJ: Dziękuję Ci w takim razie serdecznie za
ŁC: I tak zakończymy, nie odpowiedziałem na pytanie
BJ: No chyba,że chcesz odpowiedzieć
ŁC: To później
DM: Maestro muzyka. Dziękujemy Ci bardzo, że byłeś w Naszym studio
BJ: Serio, bardzo dziękuję,że przyszedłeś, przyjechałeś, bo wiem, że to kawałek drogi, z Warszawy i
DM: Ze Stolicy
BJ: Ze Stolicy i mieliśmy okazję wspólnie stworzyć odcinek, taki właśnie bardziej techniczny, bardziej branżowy, że tak to powiem. W związku z tym to do Was słuchacze, jeżeli Wam się to podobało i chociaż jedna rzecz Wam wpadła do głowy, która jest interesująca i ciekawa, to podajcie to dalej po prostu, i szerzcie dobrą energię. Dziękuję Ci serdecznie, naszym gościem był Łukasz Cieślewski
DM: Dziękujemy
ŁC: Ja dziękuję
DM: Nara, jadą