Gadzety Biznesowe, dobry design: czyli lepiej, ładniej i ciekawiej.

Czołem Podtlenkowicze!

Tak, lubię ładne rzeczy. Kiedyś kolega, który prowadzi jeden z lepszych sklepów z meblami od projektantów powiedział mi, że dobry design to umiejętne połączenie piękna z praktycznością. Na tym się skupiamy w tym odcinku. Wymieniamy 5 przedmiotów które są dla mnie najważniejsze podczas codziennej pracy.

Posłuchaj już teraz!

Posłuchasz również na:

Spotify
Google Podcast
Apple Podcast
YouTube

Podtlenek Biznesu podcast. Porady dla przedsiębiorców, poczucie humoru, przykłady i anegdoty. A na program zapraszają Bartek Janiszewski i Daniel Marczak. 

 

BJ: No witam, witam serdecznie. 

DM: Siema, wreszcie spokoju trochę, nie ma nikogo. 

BJ: O rany, bez tych gości, bo tu już naprawdę, ile można tych gości, to jest coś niemożliwego.  

DM: Żart.  

BJ: Żarcik, bo goście rzeczywiście tutaj wnoszą bardzo wiele do naszego podcastu, i mam nadzieję, że do Waszego życia. My staramy się zapraszać tylko takich, którzy są interesujący. Natomiast dzisiaj zastanawialiśmy się nad tym co nagrać, ponieważ tak raz na jakiś czas robimy sobie taki duecik i działamy we dwóch i dzisiaj tematem tego odcinka będzie to – jakich gadżetów używamy do biznesu. Oczywiście szeroko pojętych gadżetów, no bo to nie chodzi o to, że to będzie kubek z narysowanym logotypem, albo czymkolwiek innym, tylko coś takiego co po prostu sprawia nam frajdę lub pomaga w biznesie zwyczajnie. Dzisiaj oczywiście jadąc i rozmawiając z kilkoma osobami, popytałem się co w ich życiu jest ciekawym gadżetem, no i oczywiście nie mam na myśli telefonu, czy laptopa, no bo to jest chyba takim standardem już w dzisiejszych czasach, musimy to mieć i to już nawet nie jest takie sexy.  

DM: Znasz kogoś kto nie ma smartfona? 

BJ: Nie. 

DM: A Łukanio? 

BJ: No tak. 

DM: Jest jeden, tylko. 

BJ: Brawo, brawo dla niego, opiera się całkowicie. 

DM: Twardy system, jak to mówią starzy cyganie. 

BJ: Natomiast żeby zacząć od początku, a jesteśmy w temacie telefonów komórkowych. To ja jak wczoraj myślałem o tym odcinku to pomyślałem sobie o gadżecie, który zmienił moje życie w ostatnim roku, to są właśnie słuchawki airpods, które są fenomenalne, oczywiście pasują z założenia tylko do iphona, ale podejrzewam, że każdy telefon ma odpowiednik tego. Sens jest taki, żeby to były słuchawki łączące się po bluetooth. Dlaczego są fenomenalne? Oczywiście, pomijając to, że mam ogromny biceps i jest mi trudno sięgnąć telefonem do ucha. 

DM: Że kujon, bogol to jeszcze skromny. 

BJ: Tak jest. To po prostu to są słuchawki, które absolutnie szybką łączą się z telefonem i kiedy ktoś z Was do mnie dzwoni, to mając je zawsze w kieszeni jestem w stanie wyciągnąć jedna ręką, czyli załóżmy jedną ręką sobie rozmawiam, druga ręką wyciągam sobie słuchaweczkę, wkładam do ucha i w tym momencie jest to wszystko połączone z telefonem, więc mogę prowadzić rozmowę dalej. 

DM: To prawda, śmieszne jest to, że Bart czasem zakłada te słuchawki w firmie, chodzi i gada i ktoś kto nie wie, że ma w uszach słuchawki nie widząc kabli, przychodzi ktoś do niego rozmawia i widzę tylko tą minę. 

BJ: Ździwko, tak, ale co ciekawe, bo to jest tak, że mi to usprawnia życie, bo dużo czasu spędzam na telefonie, to i tak mój czas telefoniczny jest niczym w porównaniu do naszego działu sprzedaży, który non stop jest na telefonie. I pamiętam jak kilka lat temu próbowaliśmy wdrożyć takie słuchawki, im to się kojarzyło z takimi typowymi telemarketerskimi, że wielka słuchawka, że tutaj wielki mikrofon. Natomiast oczywiście nie wierzyli w nas, a dostarczyliśmy jedne z lepszych na rynku słuchawek, z tego co pamiętam to jest firma Platronic, która to produkuje i to są malutkie słuchawki, takie wiesz, że jak widzisz, że ktoś tam idzie i ma taką słuchaweczkę. 

DM: Biznesem myślisz sobie, czarną Betą podjeżdża w skórze i ma takie w uchu na 100%. 

BJ: Wczoraj słyszałem taką rozmowę, gdzie Zbyszek Mikołajczyk, czyli szef naszego magazynu rozmawiał przez telefon i nie był w stanie rozmawiać tak po prostu, że wziął telefon do ucha przyłożył, tylko musiał założyć tą słuchawkę, co pokazuje, że to jest bardzo przydatny sprzęt, jeżeli dużo rozmawiacie przez telefon. 

DM: Plus nasi mechanicy, na przykład Michał Brender, kierownik serwisu czy Romuś. 

BJ: Adrian Rudnicki. 

DM: Pozdro, czy Maciej Kuźmiński, też pozdro. Oni naprawiają silnik, a mają tutaj osłuch i od razu mogą rozmawiać z naszymi dealerami, partnerami biznesowymi, tam słyszymy te rozmowy, typu, tu coś kręci, a tam – no, i jak dymi, mhm, a patrzyłeś na to, na to tamto, no właśnie, wszystko, dziękuję.  

BJ: Myślę, że im się to też bardzo przydaje, bo chyba najczęstszy problem jaki mieli, i tu jest odezwa do naszych wszystkich mechanicznych partnerów biznesowych, że nie trzeba będzie aż tak często myć rąk, bo ta słuchawka sobie na stałe wisi w uchu i tam można to różnie ustawiać, ale można nawet to tak ustawić, że ta słuchawka automatycznie dobiera telefon po 5 sygnałach. To jest fenomenalne. 

DM: Wstajesz rano, otwierasz oczy, od razu słuchawki, jak cyber wszczepy, przyszłość. 

BJ: Przyszłość, a myślałem o tym kiedyś, kurde, kiedy do tego dojdzie, że będziemy mieli jakiegoś chipa od Apple, Microsoftu, czy 

DM: Tak a dwa i pół roku, mniej więcej. 

BJ: To będzie niesamowicie jak będziemy mieli gdzieś w mózgu wszczepione to i … 

DM: To przy szczepionkach wyjdzie, no wiadomo. 

BJ: Więc słuchawki to jest to dla mnie absolutny must have. 

DM: A propos antyszczepionkowców i tych innych tematów, słyszałeś ostatnio, bo jest koronawirus i ta pandemia, więc słyszałeś coś ostatnio o antyszczepionkowcach? 

BJ: Nie, czasami widzę memy. 

DM: No właśnie. 

BJ: Widziałem jakiś taki mem, ale nie przytoczę go, nie pamiętam. Ale rzeczywiście to ucichło.  

DM: Pytanie czy to coś ich killing, słyszałem. Przejdźmy do gadżetów. Pierwszy to airpodsy, czyli słuchawki, czyli pierwsza kategoria gadżetu, to gadżet do komunikacji zewnętrznej. Najczęściej raczej w firmie, ktoś cię puka w ramię i może pogadać, a jak usprawnią. Jeżeli ktoś nie ma bluetooth-a w samochodzie to też jest fajna opcja, bo jeżeli się przemieszcza, albo ma rękę zdrętwiałą od telefonu, to jest numero uno. A numer dwa. 

BJ: Numer dwa, tutaj też na front wychodzi znowu coś biznesowego i coś co wielu z nas od już od dawien dawna stosuje, czyli jakaś forma notatnika. Jak to w gadżetach, to nie może być tak, że to jest po prostu notatnik. Ja wiem, że są tacy, którzy używają stosu kartek. 

DM: Goń się. 

BJ: I to mnie zawsze fascynowało, jak ty możesz się połapać w tym, że masz 50 karteczek. 

DM: Nie mogę. 

BJ: I kartek, bo to nie są karteczki, tylko to są pełnowymiarowe kartki A4, nie ponumerowane, w związku z tym.  

DM: Pracuję nad katalogizacją. 

BJ: Ale jakoś tam ogarniasz to.  

DM: Działam. 

BJ: Myślę, że to systemowo jest ciężko przekazać komukolwiek. 

DM: Tak już bez żartów teraz, to oczywiście system karteczkowy, czyli tabula rasa każdego ranka, biała kartka na której ćwiczę umysł w jakiś sposób, bo przypominam sobie wszystkie questy, które były do zrobienia, wiem, że to nie jest często proste, dlatego mam systemy wspomagające, to jest kalendarz, to jest organizer. To w firmie są tablice z questami. To do in progress i done. To jest system współpracy z pracownikami, wspólny kalendarz między nami, wspólny kalendarz z moją kobietą, wspólne kanały do działań marketingowych, do kolejnych projektów, no a oprócz tego karteczka, na której robię sobie plan na tydzień i plan każdego dnia, i idzie egzekucja po tym, a jak się z czymś nie wyrobię, to przerzucam, albo, jeżeli w poniedziałek zrobiłem wszystko i mam jeszcze moce przerobowe, to pyk z wtoreczku, już sobie pykam. 

BJ: To jest bardzo dobre i myślę, że w przypadku kalendarza nie ma takiej opcji, aby gadżet rozwiązał planowanie, czy to się robi fizycznie czy online  

DM: Gadżetem jest mózg. 

BJ: Tak, to absolutnie musi tu pozostać. O tym moglibyśmy zrobić dobry odcinek, w którym opowiemy o tym jak dobrze planować tydzień czy jak wejść w organizer, bo to jest bardzo przydatne. Ja przyznaję szczerze, że bardzo rzadko korzystam z czegoś takiego, że sobie planuję tydzień, co mam kiedy zrobić, gdzieś mam to w głowie. 

DM: Jak Maciunio. 

BJ: Jak Maciunio, pamiętam po prostu. Natomiast gadżetem, który tutaj mnie bardzo zafascynował i tutaj dzięki mojej żonie, mam nadzieję, go dostanę go w sierpniu, bo jest jakaś tam druga wersja, która dopiero będzie wychodziła. To jest tablet reMarkable II i jest to o tyle ciekawe urządzenie, że jest takim czytnikiem książek w formacie A4. Więc całkiem duży. Można na to wgrywać wszystkie PDF-y, wszystkie książki w formacie rozszerzenia pub. Myk jest taki, że odstajesz do tego do razu rysik, i tym rysikiem możesz tam absolutnie wszystko zaznaczać sobie, czy to w pismach, czy w dokumentach, zastanawiam się czy można podpisać dokument i wysłać taki podpisany. To by było naprawdę przesztosem. Właśnie, czyli mam tablet i na spotkaniu notuję sobie na tym wszystko, odręcznym pismem, swoim własnym i to, co jest ciekawe, raz, że zostaje na tym tablecie i mam do wszystkiego wgląd dosyć szybki, to jeszcze jest tam taka fajna funkcja, że możesz to przekonwertować swoje pismo ręczne na pismo komputerowe i to później wrzucasz po różnych aplikacjach. To jest to czego mi zawsze brakowało, bo mam oczywiście swój notatnik, nie kalendarz, w dużym formacie, gdzie absolutnie wszystko piszę, i jak mam spotkanie to swoje myśli, czy jak się przygotowuję do odcinka, czy jak czytam książkę to sobie spisuję notatki. Tylko, że problem polega na tym, że ja te notatki mam tylko i wyłącznie w teczce i jak potrzebuję sięgnąć do tego co napisałem, to nie mogę. Więc tutaj reMarkable II, mam nadzieję, że to będzie sztos i dlatego to jaki drugi gadżet podaję, bo zapisywanie, zresztą nasz następny gość odcinka, Łukasz Cieślewski, który prowadzi firmę Verent, też właśnie dzisiaj zapytany przeze mnie – jaki jest Twój gadżet i tak myślał, myślał . 

DM: Maszyna ssąca-ciupciająca, powiedział na początku. 

BJ: A później powiedział, że kalendarz. To jest niezbędne. Natomiast każdy używa w innej formule. Dążę do tego i mam nadzieję, że ci wszyscy nasi partnerzy biznesowi, którzy nas słuchają, kalendarza używają tylko i wyłącznie do notowania pomysłów, a nie klientów, którzy ich odwiedzają i wpisują sobie imię, nazwisko, telefon, email, i wszystkie dane teleadresowe, uwagi, no bo raz, że to bardzo łatwo może zginąć, a druga sprawa jak wpadnie ktoś z kontroli ochrony danych osobowych, to też jest dosyć duży problem. Z tego co wiem tak już nie można robić. 

DM: Chyba, że masz kalendarz na kłódkę. 

BJ: No właśnie. Do tego jak najbardziej zachęcam, żeby jednak prowadzić sobie biznes, ale tak żeby on funkcjonował jak najlepiej w przestrzeni prawnej. Kolejny, czy nie? 

DM: Wiesz co, może kaszak jeszcze jakiś spróbujemy, ale może być sucharowy, bo to znaleziony temat, więc. Dwie blondynki przeglądają kalendarz. Jedna mówi zobacz jutro jest Maksymiliana, znamy jakiegoś Maxa? A druga mówi – Tak. Ibuproma maxa. No więc przejdźmy do trzeciego. 

BJ: Jeszcze, a propos Ibuproma maxa widziałem ostatnio na stacji benzynowej Orlen, reklamę widziałem kolejnego środka przeciwbólowego. To się nazywało, bo mamy Ibuprofen, Ibufen, Ibum i to była znowu jakaś kombinacja Itrum i robocik, który podaje te leki i tak sobie myślę, ja pierdzielę, ile można stworzyć różnych produktów na bazie jednej substancji. 

DM: Opakować je marketingowo i sprzedawać. 

BJ: Apap, srapap. 

DM: Najlepsze to i tak, pamiętam było i to moja kobita, też z tej laboratoryjno naukowej strony, parę miesięcy temu w laboratorium mieli bekę, że jest jakiś tam, bo wszystkie te leki się nazywają właśnie Max, Forte, bydlak, skurwiel i tak dalej, chodzi o to, że tam jest podwójna dawka tej substancji. Jak wiadomo dzieci nie mogą przyjmować takich dawek, więc się śmiali kiedy powstanie coś w stylu, Kids forte lub max. Już jest. Jest coś takiego co tak nazwali marketingowo i tak naprawdę w teorii czytać to opakowanie, to miałbyś lek na bóle dla dzieci z dawką dla dorosłych. W instrukcji obsługi masz napisane, że dawka dedykowana. 

BJ: Metamfetamina specjalna dla dzieci, bo w małych dawkach. 

DM: Tak jest. Kokaina polecam wszystkim dzieciom. 

BJ: Kiedyś kokaina chyba była podawana tak normalnie, co? 

DM: No wczoraj na Biedrynie. 

BJ: Jeszcze zanim przejdziemy do kolejnego gadżetu, to taka nasza nowa zmiana, którą mogliście widzieć na filmie poklatkowym. Zamontowaliśmy właśnie panele akustyczne, które są za Danielem, zielone metr na metr z firmy Apama, zresztą zaciągnięty pomysł od Ziemniak TV, polecam Ziemniaka, bo lubię jego kanał. 

DM: Ja też lubię ziemniaki. 

BJ: Naprawdę powiem Wam, że o wiele lepiej się nagrywa, bo nie ma echa 

DM: A klaśnij na próbę. 

DM: No w ogóle bez echa. 

BJ: Zostaje w pomieszczeniu. Naprawdę bardzo się z tego cieszę, to taki nasz gadżet tutaj. 

DM: U Bartka z tyłu, na przykład widać stockowe rolety i spaloną od słońca klamkę. 

BJ: Ale też widać Piotrkowską i Katedrę, co myślę, że nie raz będziecie widzieć na przebitkach. 

DM: A wrzucę przebitki, a co mi tam. 

BJ: Wrzucaj, może teraz. Kolejnym takim gadżetem, który bardzo nam się przydał w czasach pandemii bardzo mocno wyrósł, to jest aplikacja do komunikacji. Bo zobacz w sumie na razie mamy tak, że te gadżety biznesowe są stricte komunikacyjne, słuchawki, kalendarz to jest wszystko gdzieś notowanie. 

DM: Takie wewnętrzne. 

BJ: Takim gadżetem, o którym sobie pomyśleliśmy i próbowaliśmy wdrażać przed pandemią, nieskutecznie. To był Slack. Czyli dla tych wszystkich, którzy nie kojarzą Slacka, to jest taki komunikator, trochę jak Gadu-Gadu, tylko, że bardziej rozwinięty i biznesowy. Można tam zakładać różne pokoje. Ja teraz przeczytam pokoje jakie ja tutaj mamy tu firmowe. Czyli mamy tak – Zarząd, Facebook, sklep, chemia, farba do trawy, janusze silników, księgowość, magazyn, marketing internetowy i tak dalej, na końcu jest warsztat. One są pokategoryzowane tak, że można dodać sobie każdego. Jakby ludzie, którzy są w danych pokojach, mogą być dobierani dowolnie, komunikacja jest fajna, bo jest wszystko w jednym miejscu. Można podłączać pliki, można dosyć łatwo wyszukiwać te pliki. Pomysł był taki, że bardzo dużo komunikacji u nas przebiegało przez maila, który bardzo szybko sprawiał mi problem.  

DM: Zakopujesz się, wysyłasz maila dzisiaj, jutro dostajesz kolejne 40 maili i weź to teraz odkop. Oczywiście można to wyszukiwać, ale jak to filtrujesz, ktoś przefiltruje, ktoś nie, ktoś znajdzie, a później – Weź mi wyślij jeszcze raz. Plus, co ważne Slack jest w pełni kompatybilny ze wszystkimi telefonami, komputerami i tak dalej, więc każdy tego Slacka może mieć też na telefonie. 

BJ: Dokładnie i rzeczywiście to dobrze zadziałało, że Slack funkcjonuje u nas tylko i wyłącznie wewnątrz firmowo, nie łączymy tutaj żadnej komunikacji zewnętrznej i to sprawia, że jeżeli chcemy się odnieść do jakiejś informacji, którą sobie przekazujemy, to przekazujemy ją na Slacku. Druga forma też jest taka i to kiedyś się też przekonałem, zresztą myślę, że każdy z nas się przekonał, jak błędny i jak mało skuteczny jest przekaz werbalny.  

DM: Zawodny bywa. 

BJ: Zawodny i to nie chodzi o złe intencje, ale pamiętam, kiedyś przeczytałem takie zdanie, że jeżeli powiesz komuś na przykład – Słuchaj mordo, jeżeli zrobisz 10 pompek to dostaniesz 1000 złotych. To jest dosyć prosty komunikat. Natomiast ta osoba, do której kierowany jest komunikat, myśli sobie – mhm, 1000 złotych, hajs, a dla mnie istotne jest 10 pompek, może pompki są złym przykładem. Na przykład przeczytasz książkę i ją zreferujesz. Wtedy się okazuje, że dla mnie najważniejsze jest zreferowanie książki, pozyskanie wiedzy z niej, a dla tej drugiej osoby to będzie 1000 złotych. Więc ten komunikat jest zawodny. I jeszcze jeden przykład jaki sobie przypomniałem, gdzie zawodzik, proszę, proszę. To jest zabawa w głuchy telefon i komunikat w tą grę graliśmy na studiach, jakby w kilkanaście osób.  

DM: Tam gdzie w kosza graliście, w tym NBA? 

BJ: Tak. Z Michealem Jordanem. Gdy tam graliśmy i był to biznesowy komunikat do przekazania z ucha do ucha, on absolutnie nie przetrwał, nawet struktura nie była ta sama. Wystarczy, że przekażesz komunikat, tam było to 20 razy, ale to jest od razu podane, a nie tak, że przekazuje się informację tu i teraz, później ta informacja jest przekształcona, zmutowana i podawana dalej na przykład następnego dnia, przez telefon, albo jak się spieszysz. Naprawdę ten komunikat bardzo może się wykrzywić. I wracając do Slacka, jeżeli to się napisze to jest czarno na białym i dosyć łatwo jest się do tego odnieść. 

DM: To jest fajne, że można tworzyć takie zespoły, że tak jak my tutaj mamy, zespół farba do trawy i tam są reprezentanci różnych działów. W efekcie jak potrzebujemy czegoś od inżyniera, no to Olo, jak potrzebujemy coś od handlowca, to Maciej. Więc albo jak potrzebujemy graficznie to Mundek i Stasin. Można po małpie, jak na Facebooku oznaczać osoby i oznaczyć na przykład Stasinio co grupą B2C. 

BJ: Tutaj zrobiliśmy sugestywny znak do Stasina, niech się czuje wyróżniony. Slacka bardzo polecamy, ale tak jak wspomniałem na początku Slacka próbowaliśmy wdrożyć dwukrotnie i za drugim razem nam się udało, pomogła nam w tym pandemia. 

DM: Dzięki covid. 

BJ: Wracając do Slacka, pamiętam tylko jedna osoba od nas z firmy, powiedziała nam na koniec, gdy już wszyscy byli online, już ogarniali, powiedziała nam jak będzie coś ważnego to ja tam wejdę. Udało się i tą osobę przekonać, że ta komunikacja ma sens i jest po prostu lepsza. To jeśli chodzi o Slacka. Kolejna rzecz dla mnie, czyli czwarta. Mamy airpodsy, mamy reMarkable II, Slacka. Dzisiaj tak samo przygotowując się do tego odcinka, zadzwoniłem do Mateusza Stypułkowskiego, mówię słuchaj czego ty używasz, co jest twoim takim gadżetem, który czujesz, że dzięki temu może lepiej się czujesz, czy spotkanie z klientem jest lepsze i powiedział mi o czymś co ja też używam, chociaż nie w takim stopniu, czyli powiedział mi o swoim niebieskim piórze MontBlanc ze złotą stalówką, którą napisał swoją maturę, którą podpisał swoją pierwszą umowę o pracę, i chyba podpisze swój pierwszy miliard złotych, które zarobi. Więc ciekawa rzecz, na specjalne okazje, nie wiem tylko jak on to robi, że wie, że ta specjalna okazja nadejdzie, bo jeżeli ktoś przyjdzie i masz zapisać notatkę jakąś, albo podpisać umowę, to pewnie wie. Natomiast ja używam, nie wiem czy to będzie widać w filmie, ja używam takiego długopisu Waterman, zrobię takie zbliżenie. 

DM: To się wytnie, albo nie.  

BJ: Używam takiego długopisu Watermana, którego można kupić za 150 złotych, więc to nie jest wielki wydatek. Wygląda kozacko, jest czarno-złoty. Dla tych wszystkich, którzy to tylko słuchają tego podcastu, jest przekręcany, w związku z tym nie ma takie głupiego klik.  

Uwielbiam się nim bawić podczas spotkań, bo ten ruch jest taki uzależniający. Cały czas jak z kimś rozmawiam to..  

DM: Lubisz sobie pokręcić końcówą, co? 

BJ: Cały czas. Jak go tylko mam, naprawdę przepięknie wygląda, jest smukły, dla mnie czarny ze złotym idealnie pasuje. Oczywiście to nie jest złote, tylko jakiś taki kolor złoty. Super sprawa. Dodatkowo oczywiście też wkład Watermana, to jest francuska, paryska firma. Jaki to model to dokładnie nie pamiętam, ale dla mnie długopis jest hiper istotny. I z kolei ty jesteś na drugim kontinuum tego przedsięwzięcia, bo pokazaliśmy Mont Blanc, czyli opowiedzieliśmy, czy narysowaliśmy słowem. Czyli przepiękne pióro, które jest niebieskie ze złotą stalówką, tylko do specjalnych okazji. Mój, który jest pośredni. On jest ładny i wiem, że się podoba ogólnie, ale kosztuje stówkę i twój lokals tak zwany, marki BIC, bardzo lubię, mam chyba ze trzy takie cienkopisy, nie wiem jak to techniczne nazwać. Jakbyś zdjął skuwkę to tam będzie widać jaką on ma końcówkę. To jest klasyk. Ja bardzo dużo zużywanych tych, właśnie radosnych cienkopisów. On jest czarny i fajnie się nim bazgrze po białej karteczce. Mi dobrze siedzi w ręku i w sumie też miałem Watermana, i mam i pióro i długopis i całego seta, ale jakoś, kurde mam tendencję, podobnie jak z okularami, do gubienia, zostawiania gdzieś takich rzeczy, więc tych mam kilka w każdym secie, jeden w marynarce, jeden w torbie, w samochodzie, zawsze pod ręka Bridgs & Strattton. 

BJ: Znowu wydaje mi się, że to jest taki całokształt, który się pokazuje, że jeżeli jesteś dobrze zorganizowany i wiesz w jaki sposób funkcjonować, czyli potrafisz swoje myśli zanotować, wiesz co jest twoją mocną, słabą stroną 

DM: Wiesz, że gubisz rzeczy. 

BJ: To dobierz sobie, może właśnie dlatego ten BIC, ten klasyczny jest najbardziej popularny, bo on w sumie jest taki nieprzeszkadzający, a świetnie pisze. To jest bardzo ważne. Myślę, że długopis jest bardzo ważnym aspektem, czy to podpisujecie miliardowe kontrakty, czy piszecie maturę czy zwykłe notatki na co dzień, dla mnie jest to bardzo ważna rzecz. 

DM: Dla każdego coś dobrego. 

BJ: Tak jest. 

DM: Grunt, żeby Wam pasowało. 

BJ: Chyba ostatecznym gadżetem, który ja przygotowałem. 

DM: Uwaga, będzie się chwalił.  

BJ: Będzie chwalone. Jest to gadżet, który absolutnie nie wnosi nic do biznesu, chociaż może wnosi coś do biznesowego życia, najpierw pokażę i opowiem. To jest to klips do pieniędzy. Weź tam pokaż do swojego. Później pokażemy zdjęcie. To jest klips do pieniędzy, który został zrobiony ręcznie tylko i wyłącznie jest jeden taki, aczkolwiek to nie musi taki, który jest taki indywidualny. Natomiast co sprawiło, że ja do tego klipsa sobie podszedłem. I dlaczego go zacząłem używać i sprawia mi wielką frajdę Pamiętam jak byliśmy na stand-upie Wojtka Cejrowskiego, który jest znany z różnych poglądów, ale to nie jest tematem tego przemówienia. On powiedział jedną rzecz, że w dzisiejszych czasach jest tak, że wszyscy płacą tymi kartami i to jest takie mało męskie. Karta to kawałek plastiku, gdzie jeszcze wpisujesz numer pin i to jest absurdalnie abstrakcyjne. 

DM: Ja pamiętam jak pracowałem w czasach gastronomicznych w Syrenim Śpiewie i tam też kręciło się dużo celebrytów. Nie ukrywam, że nie byli zbyt często mili i elokwentni, najczęściej pijani i naćpani, próbujący się lansować w efekcie tego, nie zapomnę. Może kojarzysz takiego aktora, który wiódł prym na polskich ekranach, Zakościelny się nazywał. Pamiętam, że podbija z jakąś sexi bombką, podchodzi i tam dwa razy whisky sour, mówię Panie Zakościelny, dwa razy whisky sour, nie pierdol gruby, mówię o ty gnoju, raz, dwa, trzy, no dobra 48, on wiesz, karta daje, pik, ja patrzę na ten terminal jak na przyszłość i mówię o jest ten moment kiedy się zemszczę, więc wspinam się na bar i krzyczę do wszystkich odmowa Panie Zakościelny, odmowa nie ma pieniędzy na karcie, brak środków na karcie, widzi pani, brak środków, mówię, może koleżanka zapłaci, pamiętam tą cegłę. Nie opłaca się być fletem. 

BJ: Nie opłaca się i to co powiedziałeś, teraz to jest to co mi bardzo przeszkadza w kartach, czyli bardzo łatwo się wydaje pieniądze po przez karty płatnicze, kredytowe i tak dalej i na tym bazują banki, bo dlaczego one dają nam, jakby prawie za darmo kartę, albo tak namawiają, bo jeżeli wydajesz hajs z tej karty, i później zapominasz o tym, że wydajesz, to płacisz odsetki. 

DM: takich sytuacji z kartami, z zadłużeniem, to pamiętam wiele z modnych warszawskich klubów i whisky barów, gdzie tam ludzie przetracali ekstremalne pieniądze, oczywiście nie mam nic przeciwko, szczególnie jak zostawiali napiwki, aczkolwiek często było tak, że już ktoś był tak nasrany za przeproszeniem, że już widzę, że rzęsą się podpiera i jeszcze 4 lufy kierowniku i pik, pik i pamiętam, wielokrotnie gadałem z nim, Staszek przestań, mówię weź na taksóweczkę, zawijaj, ale nie jeszcze walczy, zabierz mnie w podróż all inclusive, płacę, a następnego dnia widzisz tego samego gościa, który oddaje ciuchy do sklepu, bo by go na selekcji nie wpuścili, ma łzy w oczach bo patrzy, że wydał kafla, a nawalił się tak jakby sobie kupił 0.7 Ballantine’sa i go wyłupał w krzakach. 

BJ: Dokładnie i znowu, jeżeli, ja mam tak, jak wydaję pieniądze fizycznie, te które mam i te które są w tym klipsie, to ja czuję, że je wydaję. 

DM: Inaczej się też kaszle jak i tu taka porada wszystkich domorosłych melanżowiczów, jak już otworzą pietrynę to polecamy mimo wszystko, chociaż teraz covid, więc z gotówka tona bakier, ale faktycznie zaplanować jakiś budżet, wziąć go sobie w portfel, najlepiej stówki w środek, pięćdziesiątki na zewnątrz, albo żeby.  

BJ: Zawsze musi być tak, że jeżeli masz pajdę, to musi być najgrubszy nominał na zewnątrz. 

DM: Dla tego u ciebie są dwie dychy. 

BJ: Dwie dyszki u mnie są , natomiast. 

DM: Piątki tam wchodzą w środek. 

BJ: Musi tak być, musi. 

DM: Wielokrotnie to widziałem, że gościu podchodzi z dwoma lachonami, tutaj na bujance, wyjmuje taką pajdę, wszyscy wow, ile ty masz hajsu, ja tam zaglądam, bo jedyny trzeźwy, a tam wiesz dych napchanych w środek, dwie paki najczęściej na zewnętrzu, a później już zbliżeniowo. 

BJ: Ale właśnie to co tutaj opisałeś. 

DM: Nie chodzi tu o fiku-miku. 

BJ: To zrozumiałem z tego stand-upu Cejrowskiego, że właśnie, myślę, że pieniądze, mimo że to jest dosyć nowy wytwór w naszej cywilizacji, jeżeli by wziąć całą ludzkość, to pieniądze maja coś takiego, że ty widzisz je, widzisz pieniądze, widzisz ich grubość, że jest ich dużo, widzisz ich kolor, w przypadku Polski, widać ile tam tego jest. 

DM: Widzisz jak ci ubywa tego. 

BJ: Oczywiście tu nie chodzi o to, aby się chwalić pieniędzmi, żeby..  

DM: Niektórym o to chodzi. 

BJ: Emanować, natomiast myślę, że w moim przypadku to działa w ten sposób, jeżeli ja mam zawsze pieniądze ze sobą, tak samo jak zawsze podnoszę choćby to był najmniejszy grosik z ulicy, zawsze podnoszę, bo sobie myślę. Kasa o tyle jest fajna, i ważna dla mnie, że warto ją zawsze mieć i gdzieś tam mieć tą gotówkę, bo nigdy nie wiadomo, a poza tym to jest też taki metafizyczny przekaz, że masz pieniądze w kieszeni to będziesz je miał na całe życie i tego ja się trzymam. 

DM: Nigdy nie mów nigdy, bo nie wiesz co cię spotka, tu prawda jest gorzka. a zemsta jest słodka, a Cejrowski jeszcze pamiętam a propos tego stand-upu, to poza tym, że facet powinien mieć hajs i powinien go wydawać najlepiej w gotówce, to też Cejrowski powiedział, że po prostu facet od czasu do czasu musi wypuścić z siebie tak zwane bydlę. 

BJ: Lochę. 

DM: W mojej głowie zostało bydlę, ale to może bardziej przez skojarzenia, więc jak otworzą pietrynę i wszędzie w Polsce, tak jak będziecie tańczyć, w remizach czy gdziekolwiek, to pamiętajcie. 

BJ: Hajs musi się zgadzać. 

DM: Hajs, whisky blask, hulanki, balangi, kupy lans. 

BJ: Mamy 5 gadżetów. Airpods, jako słuchawki po bluetoothie, reMarkable II jako notatnik przyszłości, Slack narzędzie komunikacyjne wewnątrz firmowe, długopis Mont Blanc, albo Waterman, albo Bridgs&Stratton no i piąty to klips do pieniędzy. 

DM: Za szybko poszło. 

BJ: Za szybko. To chyba koniec. 

DM: Poczekaj, poczekaj, jeszcze niespodzianka, albo dobra. 

BJ: To czekaj, czekaj, to ja Ci teraz powiem, wiesz że podobno jest tak, że jak mówisz no dobra to już koniec i wtedy uwaga odbiorców niesamowicie się wyostrza, jest tak no dobra to koniec, to cześć, a ty czekaj, czekaj. 

DM: Dlatego z Michalakiem na początku zaczęliśmy od końca, doskonale. 

BJ: To tak jest, więc dzięki za Waszą uwagę w tym momencie, ale faktycznie już zbliżamy się do końca. 

DM: Proponuję zrobić tak, żeby zamknąć odcinek podcastowy na Sprikera, Spotify i Apple Podcast, a jeszcze w ramach niespodzianki, ja jeszcze chciałbym wysłać Ci film, i nagrać swoją reakcję razem z dźwiękiem, no bo przygotowuję teraz różne szalone tematy dla Ciebie i dla naszych przyszłych gości, dzisiaj przetestujemy na Tobie. 

BJ: Pamiętasz, że moja emocjonalność jest na poziomie 1 z 10. 

DM: Nie da się obok tego przejść obojętnie, więc może, pożegnajmy się ze słuchaczami tylko podcastowymi, a dla tych wszystkich który oglądają nas na Facebooku lub YouTubie, extras. 

BJ: Extrasy, tak czyli żegnamy się. 

DM: Zegnamy się, baj, baj, cześć, heja. 

BJ: To jest w takim razie extras specjalnie dla tych wszystkich, którzy oglądają nasze facjaty. 

DM: Wysyłam. 

BJ: Gdzie Ty mi to wyślesz. 

DM: Na massengerku, a że już ponad 50 osób zasubskrybowało nas na YouTubie, bardzo dziękujemy i dla Was extras, Ci wszyscy, którzy oglądają na.  

BJ: Czy mam nagrać dźwięk, tak żeby było słychać. 

DM: Myślę, że jak odpalisz z kompa, to ja później tam wstawię ten filmik we właściwym temacie, ale żeby było chociaż trochę słychać, żeby mi się zsynchronizowało. 

Ja może opowiem historię, to jest drodzy państwo mongolska piosenka, tak w Mongolii się śpiewa i taka jest kultura. 

BJ: Nie przejdzie, będziemy to musieli udostępnić, ja to muszę posłuchać oddzielnie. 

DM: No to słuchaj, to może z mojego.  

BJ: Dobra mam tu.  

DM: Zobaczcie na tych gości. 

BJ: Wygląda gościu bardzo sensownie, ładna fryzurka, Indianin. 

DM: To jest jakaś ich piosenka, normalnie oni tak grają koncerty. 

BJ: To w telewizji poszło? Ale on może mówi coś sensownego? Dla mojego ucha to wcale nie jest. 

DM: Ty lubisz takie klimaty, taka Górniakowa wczesna. 

BJ: Nie jest to wcale inne od Iron Maiden czy innego, no dobra ja wiem.  

DM: Trochę przesadziłeś. 

BJ: Przesadziłem, żarcik, ciekawe jest to, że oni to grają i tego ludzie słuchają, to jest pół miliona wyświetleń. 

DM: Ja jak to zobaczyłem, to ździkłem. 

BJ: Może oni coś tam wartościowego mówią. 

DM: Mam nadzieję. 

BJ: W jakim to jest języku? 

DM: Mongolskim. 

BJ: Jakbyśmy mieli, dzięki Wam w takim razie, że tego słuchaliście. 

DM: Maestro muzyka. Dziękujemy wam bardzo, że byliście z nami.  

BJ: To dla nas bardzo ważne, że słuchacie. 

DM: I oglądacie. 

BJ: Słuchacie i oglądacie, słyszeliśmy miłe słowa na temat tego, że to dobrze się słucha i ogląda, wiec tym bardziej, jeżeli chociaż jedna z tych informacji Wam się przydała, albo przyda w przyszłości to po prostu. 

DM: Ja się jaram. 

BJ: To się jarajcie i subskrybujcie i podawajcie to dalej, bo chodzi o to, żeby szerzyć dobrą energię. 

DM: A my i tak będziemy rżnąć dalej. 

BJ: Pozdro. 

DM: Dzięki, pozdrówki.