Sezonowość w branży serwisowej.

Czołem Podtlenkowicze!

Czołem Podtlenlowicze!

To znowu My! Czyli Daniel i Bartek, zapraszamy Was do kolejnego odcinka, premiera już jutro o 7:00. W tym epizodzie skupiliśmy się na sezonowości w branży, która jest nam bliska czyli serwisy kosiarek.

 

Posłuchaj już teraz!

Posłuchasz również na:

Spotify
Google Podcast
Apple Podcast
YouTube

BJ: Witam was wszystkich serdecznie w 19 odcinku. Nagrywamy go w pierwszym tygodniu sierpnia. Dzisiaj chcieliśmy skupić się głównie na sezonowości i tym jak sobie z nią radzić, w związku z tym zdecydowaliśmy się zrobić znowu taki w miarę krótki odcinek, żeby się dało tego łatwo i fajnie słuchało. No właśnie, czym jest sezonowość, z czym Ci się to głównie kojarzy i masz może coś w głowie co Ci pierwsze przychodzi?

DM: Sezonowana wołowina przede wszystkim, no ale nie jem mięsa jak coś, chyba że czasem.

BJ: Ostatnio miałem taką okazję…

DM: Tyrolskiej nie jedz jezu…

BJ: … wołowinę właśnie kupić w Czarnogórze, o rany jakie to smaczne…

DM: Podczas Twojej podróży motocyklowej chwaliłeś się na social mediach.

BJ: Tak jest, wspaniała sprawa.

DM: Czy to prawda, że masturbujesz się pod swoje materiały z wyjazdu? Ha ha

BJ: Codziennie.

DM: Ale wracając już do meritum, skoro jesteśmy przy wakacjach, sezonie i sezonowości to sezon letni kojarzy mi się z naszą przygodą one day w roku 2011, wyjazd na Ibizę, wyspę melanżu, różnych pokus i niebezpiecznych zdarzeń. Drodzy Państwo w telegraficznym skrócie, chwilę przed Ibizą w 2010-2011 właśnie my z Bartkiem się poznaliśmy no i pomijając te wszystkie rzeczy, o których już kiedyś gadaliśmy w poprzednich odcinkach dawno temu w trawie, albo i nie, może nikt się nigdy nie dowie, a może jednak… Polecieliśmy na Ibizę we czterech, w sumie zostaliśmy we dwóch, tylko ja i Bart, bo nie było tak łatwo znaleźć pracę na najbardziej melanżowej wyspie świata mimo mojego doświadczenia i jego uroku osobistego. Niestety zeszło się chwilę, ale finalnie mimo braku znajomości języka hiszpańskiego poza Ola… [00:02:13] i oczywiście chwili … [00:02:19] obsługi klienta w stylu fleer rzucając butelkami, no nie mieliśmy dużo po hiszpańsku do zaproponowania, ale na szczęście jest to brytyjski hell, więc jak nastąpił sezon właśnie to znaleźliśmy robotę finalnie w jednym z najlepszych miejsc, klubów na Ibizie, czyli Ibiza Rocks gdzie spędziliśmy naprawdę piękne chwile.

BJ: To prawda.

DM: No i tak naprawdę wróciliśmy do Polski po prawie roku bytności na pięknej ibizańskiej, balearskiej wyspie.

BJ: No ile tam było, 7 miesięcy chyba, czy pół roku?

DM: No rezydentami zostaliśmy, tak?

BJ: Tak, siedem miesięcy.

DM: Prawie rok brzmi lepiej marketingowo, wiecie, jak jest.

BJ: I faktycznie, gdy wracaliśmy i to był chyba październik, ludzie w ogóle pytali nas, dlaczego w ogóle wróciliśmy, skoro tam było tak fajnie i przecież to jest wyspa, wieczna impreza itd. Dlaczego wróciliście? No dlaczego wróciliśmy?

DM: Bo się sezon skończył! Ha ha! To prawda i tak było, a ludzie tego nie kumali, jak im opowiadaliśmy „No i wiecie, dziewczyny, toples, samochody, narkotyki my oczywiście nie, ale reszta tak”, i dlaczego? No bo jest październik i wszystko się zwinęło.

BJ: Tak, tam sezonowość jest bardzo taka dotkliwa, bo tak jak w ciągu lata jest przepięknie, świeci słońce, są imprezy i jest ciepło, tak po sezonie, czyli właśnie październik – listopad i chyba do kwietnia, maja są bardzo duże sztormy, jest zimno, wiecznie pada deszcz no i po prostu wszystko jest zamknięte na cztery spusty i wszystkie kluby mają pozabijane dosłownie deskami wszystkie okna i wejścia. Tam faktycznie tak najbardziej można było wyczuć sezonowość, no bo po prostu nie było co robić. Pamiętam, jak mieszkaliśmy właśnie w takim hotelu u Rity i ona pamiętam właśnie jak zapytaliśmy ją co ona robi jak się już kończy sezon i nie ma ludzi, którzy wynajmują lokum…

DM: „Walę wódę do odciny” powiedziała…

BJ: … powiedziała, że podróżuje po całym świecie i gdzieś tam sobie wydaje te pieniądze na podróże. Natomiast czym jest sezonowość i dlaczego chcieliśmy to poruszyć?

DM: No właśnie.

BJ: W naszej branży mechaniczno – ogrodniczej jest to bardzo zauważalne, bo kiedy trawa rośnie, jest wegetacja roślin no to sezon jest w pełni i wszyscy koszą kasę i trawę.

DM: Żniwa.

BJ: Tak, natomiast to się kończy i zazwyczaj to się kończyło w sytuacji gdzieś tam później jesieni – zimy i zaczynało się wczesną wiosną. Ale ostatnio też sezon kończył się poprzez suszę w poprzednich latach.

DM: To prawda, stąd farba do trawy.

BJ: No i właśnie czym jest ta sezonowość? Bo chodzi o to, że w skali miesiąca lub roku jest sytuacja, gdzie zmienia się drastycznie sprzedaż, zmienia się drastycznie zainteresowanie danym produktem czy daną usługą. Warto myślę, że tutaj zaznaczyć, że to jest sytuacja zewnętrzna i absolutnie niezależna od firmy. Nie ma za bardzo na to wpływy… no można przeciwdziałać temu jakoś czy frustrować się, natomiast o wiele lepszą metodą jest próba dopasowania się do tego, do sezonowości i zastanowienie się nad tym jak można sobie z tym poradzić i jakie są metody i my dzisiaj podamy kilka metod.

DM: Tak, a skoro jesteśmy przy okazji podawania różnych rzeczy na tacy albo przy barze to na przykład sobie pomyślałem o sezonowości, co też trawiło mnie pracując jeszcze w gastro, że na przykład jak mieszkałem w Zakopanem to tam jest tak, że faktycznie sezon zimowy to pełna wixa, narty itd., później cisza, jest luty, końcówka marca może jeszcze coś, kwiecień kupa zupełnie, ewentualnie święta, na majóweczkę przebudzenie, trochę ciszy i dopiero w wakacje pindolnięcie, nie? I zawsze się zastanawiałem, że na palcach jednej ręki mogę policzyć firmy, czy też restauracje, knajpy, bary, które wpadły na to, że jak nie ma dutków od zewnętrzniaków turystów, to trzeba na przykład serwować dobrej jakości żarcie dla lokalsów i dzięki temu nałupiemy w tych martwych miesiącach trochę pieniążków.

BJ: No oczywiście, że tak. To jest w ogóle takie zastanawianie się, nad tym co się robi i w momencie, kiedy sezonu nie ma, jest po sezonie to warto jako przedsiębiorca się zastanowić nad tym co można zrobić, zanalizować tą sytuację.

DM: Znaczy ogólnie warto się zastanawiać drodzy Państwu.

BJ: Rekomendujemy słuchać podcastów, bo my się zastanawiamy nad tym i może coś tam wam wpadnie. Natomiast nad zastanowieniem się nad tym o tu zrobić, jak to zagrać to jest właśnie ta wyprzedaż lub promocja, którą możemy zastosować do naszych obecnych klientów lub tych, którzy zostają. No tu podałeś przykład restauracji, która bazuje na turystyce, natomiast w naszym przypadku jest to produkt czy usługa masowa naprawy, czy sprzedaży kosiarki, czy rzeczy ogrodniczych, która się kończy wraz z właśnie tą wegetacją trawy. Natomiast tutaj, jeśli przez cały rok zbieramy informację o swoich klientach, wiemy czego potrzebują, co kupują, o co się pytają, jakie mają problemy, to można po sezonie na tyle dostosować swoją ofertę na przyszły sezon, żeby była jak największa sprzedaż. Można oczywiście też stosować jakieś promocje typu, że kosiarka w tym momencie jest trochę tańsza, albo „Kup kosiarkę – olej gratis”, albo „Kup kosiarkę to w przyszłym sezonie dostaniesz bon na ostrzenie noża” na przykład w trakcie sezonu. Można pomyśleć o różnych formach promocji i wyprzedaży tak, żeby to zaplanować.

DM: Na przykład jak serwister.pl i jego akcja, którą już planujemy na wrzesień / październik, czyli przegląd kosiarki po sezonie.

BJ: Dokładnie.

DM: To będzie taka mainstreamowa akcja, gdzie po prostu będziemy zachęcać w różny, fajny marketingowy i domorosły w naszym stylu sposób, żeby pomyśleć o żniwach po żniwach.

BJ: Dokładnie, no bo jeżeli jest tak, że głównie Ci którzy mam nadzieje słuchają tego podcastu, to są małe biznesy mechaniczne, nie mają może czasu, zasobów na to, żeby się nad tym zastanawiać, chociaż znowu moim skromnym zdaniem powinien się zastanawiać nad tym jak ulepszać ten biznes z każdym rokiem, czy z każdym miesiącem.

DM: No wiesz, często to jest tak, że w tym natłoku, ja odnoszę takie wrażenie, że jeżeli jesteś przyzwyczajony, z dziada pradziada masz ten serwis kosiarek, czy masz warsztat no to jest case mój rodzinny warsztatu, gdzie wujo prowadzi warsztat pewnie z 20 lat jak nie więcej, no i tam zawsze występuje jakaś sezonowość i zawsze są takie okresy, gdzie ludzie nie mają pieniędzy, żeby naprawiać samochody. Przynajmniej tak to zawsze w tej retoryce rodzinnej było.

BJ: Jak to może być czas, kiedy ludzie…

DM: No przed świętami ludzie pieniędzy nie mają na roboty samochodu a przed wakacjami trzeba olej zmienić, tak?

BJ: No tak. Z drugiej strony można zrobić tak, że na gwiazdkę dać na przykład bon na naprawę na przykład, możesz prezent kupić taki, albo na przykład żona mężowi kupuje pełny serwis samochodu na gwiazdkę jako prezent.

DM: Albo mycie.

BJ: Cokolwiek, ale żeby to zrobić to w tym lokalnym serwisie w sklepie musi być taka opcja, bo jeżeli przyjdzie ta żona do serwisu samochodowego i powie, że chciałaby coś takiego zrobić i by powiedzieli, że „Nie ma”, no to już koniec.

DM: Nie da się.

BJ: No bo nawet nie ma załóżmy takiej formuły, w której ja teraz płacę za coś co będzie w przyszłości. Dlatego myślę, że no znowu bony, vouchery, czy jakiekolwiek inne takie podarunkowe sprawy.

DM: No ukłon ogólnie w stronę marketingu, czyli sczytywanie wiadomości z rynku i odpowiadanie na nie.

BJ: Dokładnie. Drugą taką metodę jaką można sobie wyobrazić to dobra polityka zatrudnienia. No bo jeżeli w trakcie sezonu trzeba rzucić bardzo dużo sił osobowych na naprawę tych sprzętów, a po sezonie Ci ludzie siedzą i trzeba im płacić, czyli oni muszą w sezonie wyrobić tyle obrotu i pieniędzy, żeby po sezonie stać było właściciela na utrzymywanie tych ludzi. W związku z tym można pomyśleć jak to zrobić, żeby może poprzez wsparcie agencji zatrudnienia mieć tylko ludzi sezonowych, albo może staże z pobliskich szkół technicznych.

DM: Nie da się, co ty, przecież to nikt by nie chciał, małolaty to teraz zmieniają robotę i to częściowo prawda podejrzewam, że część takich ruchów jednostkowych, gdzie ktoś próbuje coś takiego zrobić, to nie słyszałem, żeby się komuś udało jakoś skutecznie w ten sposób działać.

BJ: Nam się tak udało.

DM: No nam tak, ale mówię o takich zewnętrznych przykładach. Chociaż pamiętam ze dwóch dilerów naszych Briggs’owych, którzy korzystają z tymczasowych pracowników, ale pogadamy z nimi jak im to idzie, bo z tego co z nimi wcześniej rozmawiałem to tak średnio na jeża.

BJ: Myślę, że jak to zawsze bywa od pomysłu do egzekucji i dobrego wdrożenia jest jeszcze kupa drogi i trzeba jeszcze się wiele nastarać, więc sam pomysł tego, żeby zatrudnić sobie kogoś zewnętrznie, no to jest…

DM: Pomysł jest warty stówę, ale wdrożenie milion.

BJ: Dokładnie, więc dobra polityka zatrudnienia jest bardzo ważną sprawą i jeżeli się tylko wyjdzie z takiego schematu w którym myślimy, że trzeba zatrudnić kogoś i go trzymać, bo on się musi zwrócić, bo trzeba poduczyć i tak dalej, a pójdzie się może w tą stronę, że tylko mieć trzon firmy taki który potrafi poduczyć, albo procedury dobrze dostosowane, że jest napisane, bo przecież ten stażysta nie musi naprawiać albo robić oględzin tylko przyjmuje, rozkręca podstawowe rzeczy, wykręca silnik albo stawia kosiarkę na podnośnik…

DM: Klepie glejty.

BJ: Klepie glejty, to nie muszą być skomplikowane prace i właśnie to może być ta niskopłatna praca, no ale to trzeba po prostu sobie po sezonie zaplanować to.

DM: Dokładnie, no oprócz tego ewentualnie warto też się zastanowić nad taką opcją jak dystrybuowanie tymi zasobami ludzkimi po sezonie, czyli jeżeli mamy 3 mechaników, których musimy utrzymywać po sezonie powiedzmy przez pół roku, kiedy nie ma sezonu, no to poza sprzątaniem i ogarnianiem swojego badziewia w warsztacie może są jakieś sposoby na to, żeby oni zarabiali na siebie. Tutaj w odpowiedzią w naszej branży często jest przed ostrzenie łańcuchów do pił mechanicznych i takie alternatywne źródła dochodu, które bardzo łatwo ten człowiek / zasób może wykonywać zapewniając firmie pieniędzorki.

BJ: Jasne, ja kiedyś słyszałem jeszcze takie rozwiązanie, które bardzo przyciągnęło moją uwagę, że jeżeli masz zespół ludzi, którzy właśnie po sezonie nie mają pracy, to można w ramach tej pracy i tego etatu, który Ty im dajesz, jakby podnajmować ich do innych prac w innych firmach, tak? Że to może być umowa, w której ja Tobie świadczę usługę, ale jakby my się rozliczamy fakturą, a mój pracownik to wykonuje. W związku z tym wtedy wszyscy są szczęśliwi no bo i pracownik ma pracę więc ma pewność tego, że zostanie w tej robocie do końca no, bo jest jakaś ciągłość, no i też właściciel tej firmy jest szczęśliwy, no bo nie jest to przepalany budżet, który w trakcie sezonu udało się w pocie czoła wypracować.

DM: Pamiętasz na Pradze tą piekarnię, która popołudniu i w nocy zamieniała się w kebab?

BJ: No najlepiej, no bo piekarnia faktycznie pracuje kilka godzin, musi wydać wcześnie rano pieczywo i po robocie.

DM: I piekli bułki do kebsa od razu i tortille i to nie była ta sama firma tylko dwóch gości się dogadało „Ty masz piekarnie i nie używasz jej przez pół dnia, a ja chcę rżnąć kebab”.

BJ: Dokładnie, dobra polityka zatrudnienia jako punkt drugi. Punkt trzeci – planowanie pracy i produkcja na zapas, czyli to mogą być różne formy i oferowanie właśnie przeglądów po sezonie, no bo jeżeli mam strasznie dużo zasuwam w trakcie sezonu i naprawiam na bieżąco, to Ci wszyscy którzy nie potrzebują naprawy w szczycie sezonu mogą bez problemu przesunąć sobie te prace na kosiarce po sezonie, tylko muszą o tym wiedzieć, muszą być zachęceni przez swojego lokalnego dilera do tego, żeby spojrzeć na tą kosiarkę z tej perspektywy. Czyli po sezonie nie „uff z głowy” wrzucam kosiarkę do garażu czy gdziekolwiek indziej, tylko tą kosiarkę załóżmy wrzesień / październik / listopad pakuje do samochodu i zawożę do serwisu.

DM: Albo service by service RPL przyjedzie do Ciebie.

BJ: Dokładnie. No i to jest znowu to, że dlaczego ten Serwister? Bo widzimy jakie są problemy, jakie są metody radzenia sobie z sezonowością i stąd próba rozwiązania.

DM: I jak ciężko to zrobić samemu.

BJ: Dokładnie, no bo skala ma tutaj znaczenie, żeby ludzi nauczyć tego, że nie musisz oddawać kosiarki na przegląd w trakcie szczytu sezonu i frustrować się tym, że ona przez dwa czy trzy tygodnie nie jest naprawiona, skoro po sezonie w listopadzie czy grudniu to będzie trwało dwa dni. Nie masz w ogóle stresu, możesz ją sobie nawet odebrać po tygodniu.

DM: I będzie taniej.

BJ: Dokładnie. Więc to jest jako punkt trzeci. Kolejnym punktem moim zdaniem to jest uzupełnienie portfolio produktów, o te które mają szczyt sprzedaży w innym okresie tego sezonu, czyli właśnie po sezonie.

DM: Czyli tu piły na przykład wjeżdżają.

BJ: Albo piły, a takim klasycznym przykładem tego myślę, że są wszystkie serwisy rowerowe, które wiadomo, że w trakcie sezonu cisnąć rowery, naprawiają, sprzedają i tak dalej, a po sezonie zajmują się nartami, deskami snowboardowymi, ostrzenie, smarowanie, czy też sprzedaż, to idealnie się wpisuje. Tak samo pamiętam kiedyś widziałem właśnie, że instruktorzy narciarstwa bardzo często są też instruktorami windsurfingu, no bo to się właśnie idealnie zazębia. Kiedy już nie ma śniegu, nawet już w wysokich górach, to się przenoszą nad jeziorka czy morze, gdzieś, gdzie jest akwen wodny i świadczą tą samą usługę instruktażu, tylko na innym sprzęcie, a w sumie paradoksalnie jest on nawet bardzo podobny. I to samo rower, narty, myślę, że to nie odbiega bardzo mechanicznie, nawet bym powiedział, że narty i deski snowboardowe są łatwiejsze do ogarnięcia niż silnik.

DM: Jak już masz warsztat, już masz ogarniętego gościa, który jest w stanie rozkręcić silnik i just like that go naprawić to co? Nart nie ogarnie?

BJ: Narty to jest stół roboczy który zazwyczaj jest już w takim serwisie, muszą mieć dwa zaciski, które przytrzymają Ci tą nartę i możesz prowadzić wszystkie prace, czy na wiązaniach, czy ostrzenie, czy smarowanie, tak? No tylko po to trzeba sięgnąć i właśnie po sezonie zastanowić się, co może być tą dodatkową opcją na pracę.

DM: To dobre jest, na to nie wpadłem, punkt dla Ciebie.

BJ: To już setny.

DM: Pierwszy. Ha ha.

BJ: No i myślę taki naczelny, który tu się przewijaj już kilka razy.

DM: Papier toaletowy.

BJ: Papier toaletowy trzeba mieć, dużo kupować, bo może wrócić Covid. Natomiast sens jest taki, że przedsiębiorca, jeżeli myśli o sobie jako przedsiębiorcy czy biznesmenie, a nie po prostu gościu który prowadzi serwis.

DM: To musi być jak papier toaletowy wyrzucony z dziesiątego piętra, czyli?

BJ: Musi się rozwijać. Ha ha. I zamiast się martwić, że nie ma zamówień, to zanalizuj i zaplanuj przyszły sezon. Zastanów się nad tym co się działo, co jest bardzo dochodowe, co jest niedochodowe, może warto wyjść z jakiś sprzętów, bo mało kasy Ci przynoszą, a bardzo dużo czasu się kosztują, ale do tego znowu potrzebne są jakieś dane wejściowe, typu sprawdzić to, usiąść sobie na chwile z zegarkiem i sprawdź, ile naprawiasz tą kosiarkę.

DM: A może Ci nie idzie naprawianie i trzeba tylko sprzedawać i zostawić tylko sklep.

BJ: To warto zanalizować, bo bez analizy i bez zastanowienia się nad tym jak pracuje Twoja firma, jak ludzie funkcjonują, jakie sprzęty naprawiasz i ile z tego zarabiasz, no to po prostu będziesz powtarzał ten sam błąd. Z resztą jeden z moich ulubionych cytatów Alberta Einsteina jest taki, że… jakby nie przytoczę tego dokładnie, ale jeżeli powtarzasz tą samą czynność i liczysz na inny efekt, to jesteś głupcem, musisz coś zmienić żeby mieć inny efekt. Więc jeżeli martwisz się tym, że to już jest 10 rok, kiedy to samo się dzieje, czyli jest sezon lub go nie ma, jest susza lub jej nie ma i działasz na tym jak jest, no to masz problem. A jeżeli zastanowisz się jak i tutaj my się zastanowiliśmy, stąd my zawsze cały czas to powtarzamy o tej farbie do trawy, no teraz mamy małego pecha, bo po prostu przygotowaliśmy się, wszyscy mówili o tym, że będzie susza, że w ogóle rzeki są wyschnięte, zima była sucha, wiosna była na początku też sucha i teraz pada deszcz codziennie. Teraz jak nagrywamy ten podcast to już pada od godziny 8 do 13. I faktycznie zastanawiamy się nad tym co się dzieje i stąd wyszła ta propozycja farby do trawy i to też oczywiście nam przyniesie kasę i mam nadzieje, że to się sprzeda, ale to jest też wyciągnięcie ręki do naszych dilerów, którzy mogą mieć ten problem sezonowości i w sytuacji, kiedy ludzie już nie przynoszą swoich sprzętów do naprawy. No bo sucha trawa albo jest już po sezonie, albo jest tuż po zimie, gdzie ta trawa jest jeszcze taka nie wyglenna, troszkę taka podgniła to można użyć farby do trawy, pomalować i dać klientowi to czego oczekuje, bo kosi trawę po to, żeby mieć ładny ogródek i ładny trawnik, dywan i jeżeli jest susza i nie może zadbać o swój no to może warto pomalować?

DM: Podobnie jest właśnie z tym, że wydaje mi się, że jest gro sklepów i serwisów, które poza naprawą nie mają usług. I tutaj usługa chociażby koszenia czy malowania trawy, czy wertykulacja, no są setki, dobra dziesiątki przynajmniej usług i ktoś kto zna się na ogrodnictwie moim zdaniem może sprzedawać klientowi, który po prostu nie chce tego robić sam.

BJ: Oczywiście i znowu moim wielkim zmartwieniem jest oczywiście to, że farba do trawy sprzedała się do naszych klientów całkiem dobrze, natomiast ja wiem, że to się u nich nie sprzedaje, ale to, dlaczego? Bo ja wiem, kiedy my to przekazujemy, tą informacje o farbie, to jesteśmy podekscytowani i wiemy, że to jest dobre, natomiast już później ten co od nas kupił tą trawę i chce ją odsprzedać dalej, to ma ten problem, że albo nie wierzy w ten produkt, albo nie zastanawia się jak może go wykorzystać. To jest ta wędka, którą dajemy do tego, że właśnie może zastosować tą usługę sezonową, usługę malowania. Nie dość, że skosić na malowaniu, to jeszcze na usłudze.

DM: Wiesz, jak mawia mój dziadek? „Nie jest sztuka zabić kruka, kombinacja całkiem świeża gołą dupą zabić jeża” ha ha. W sensie nie jest sztuka sprzedać wodę na pustyni, sztuką jest sprzedać lód Eskimosom. I podobnie jest z farbą, że jak był przełom maja i czerwca, gdzie wyniknęła susza w całej Polsce farba poszła jak dziki pawian, po prostu każdy dawaj, dawaj! Bricko, Leclerc jadą! I miała być susz 50-lecia no i dupsko. Ale jeżeli myślicie, że nie mamy planu B, to się mylicie.

BJ: To prawda. I teraz jeszcze pomyślałem, że tak na zakończenie… no bo to wiesz, tak mówimy, mówimy o tym wszystkim, ale w jaki sposób my sobie w firmie poradziliśmy właśnie z problemem sezonowości. Ja sobie tutaj to wypisałem i tak jak to w ciągu roku wygląda.

DM: Będzie się obnażał.

BJ: Oczywiście sezon jest w środku, ale przed sezonem prowadzimy szkolenia, to jest moment, kiedy spotykamy się ze swoimi klientami, rozmawiamy z nimi, szkolimy ich z nowości, przekazujemy pewną wiedzę. Później kolejnym etapem, który się w pewnym sensie zazębia jest przed sezon i to jest moment, w którym zamiast w trakcie sezonu cisnąć na maksa sprzedaż, to my pozwalamy sobie i naszym klientom na to, aby na spokojnie zaplanować zakupy i móc w niższej cenie zatowarować się, po to aby być przygotowanym na sezon. A nie tak, że my zamawiamy jak nasi klienci o to pytają po to, żeby spełnić ich oczekiwanie i wszyscy w pocie czoła pracują. Przed sezon kończy się wtedy, kiedy zaczyna się główny sezon i to jest tak naprawdę sezonowość już tu zlikwidowana na kolejne dwa-trzy miesiące. Więc po przed sezonem naturalnie występuje sezon, który tam trwa między trzy a sześć miesięcy, no i po tym sezonie my analizujemy i przygotowujemy się do kolejnego sezonu poprzez sprawdzanie, czy jakieś programy są nam potrzebne, czy to magazynowe, czy to marketingowe, czy może jakaś restrukturyzacja działu. Sprawdzamy, jak to działało i co możemy dalej zrobić i wprowadzamy właśnie takie produkty typu farba do trawy na susze, czy serwister na budowanie przewagi konkurencyjnej na następny sezon.

DM: To prawda.

BJ: I dzięki temu, jak kiedyś jeszcze miałem tak, jak zaczynałem w firmie Habin pracować to zastanawiałem się nad tym i myślałem sobie, że „mhh listopad / grudzień to sobie w końcu odpocznę”, ale już od dłuższego czasu jest tak, że absolutnie nie mam takiego momentu w którym ja nic nie robię, po prostu cały czas…

DM: Bo odpoczywasz w sezonie na motorze, widziałem.

BJ: No tak, musi być jakiś odpoczynek koniecznie i najlepiej mi było Jugosławie zwiedzić.

DM: Ale grunt to znaleźć sobie Robina drugiego.

BJ: Tak, to fakt, to zawsze. Zgrany zespół to jest podstawa.

DM: A propos zespołu i sezonu jeszcze taka metafora pop. Pomyślałem sobie i ostatnio rozkminiałem piłkę nożną polską no i zobacz, tam przecież też jest sezon.

BJ: Jest.

DM: No i są te różne sezony i jak kluby piłkarskie zarabiają i na czym zarabiają i jak się przygotowują do tych sezonów. Masz rynek transferowy, te okienka i one się otwierają, ten może przejść za darmo, a za tamtego trzeba odstępne, ale Cristiano Ronaldo zwrócił się tam w parę dni przez sprzedaż koszulek, było ich dziesiątki milionów, jak nie setki, już nie pamiętam to trzeba pitbulli zapytać, bo oni to wiedzą takie rzeczy. To też jest tak, że nawet kluby piłkarskie, no jest niby roztrenowanie itd. Czy to jaki dowolny sport, no ale cały czas oni pracują nad tym, jaka będzie taktyka, a może nowy trener, a może nowy jakiś super napastnik, a może tracimy gole no to bramkarz. To są zarówno personalne rzeczy jak i ogólno klubowe, może nie sprzedali tyle karnetów więc trzeba zachęcić ludzi i może jakiś objazd po lokalnych tematach, może jakiś turniej, telewizja.

BJ: Analiza to jest wieczna i cały czas funkcjonująca analiza. Bo kopać piłkę można i to jest frajda, ale podejrzewam, że to my możemy sobie pokopać piłkę tutaj na ulicy, albo i nie bo nas zgarną. Jeżeli ktoś myśli profesjonalnie o swoim biznesie, czy to jest piłka nożna, czy to jest serwis kosiarek, czy cokolwiek innego, to musi analizować, musi się zastanawiać nad tym co wyszło dobrze, co wyszło źle, to co wyszło źle to skasować a to co wyszło dobrze to podwoić i wtedy się zgadza pieniążek.

DM: No i to mnie się podobuje.

BJ: To co? Tym krótkim podcastem dziękujemy wam serdecznie za to, że posłuchaliście i kliknęliście w ten link. Jeżeli wam się to spodobało i cokolwiek chociaż z tego wpadło wam do głowy i może zainspirowało do dalszej zmiany to zapraszam serdecznie. Podzielcie się tym postem i szerzcie dobrą energię.

DM: Dokładnie, a wiecie co mówi człowiek do kanibali podczas pandemii? Dlaczego nie macie Covida? A Kanibal – My jemy ręce. Ha ha.