Podwaliny NAJSKUTECZNIEJSZYCH firm świata - WARTOŚCI, GOŚĆ: Krzysztof Zięba

Czołem Podtlenkowicze!

Czołem Podtlenkowicze!

Wartości w firmie i życiu – najlepsze firmy świata i ludzie rozpoznawalni na całym świecie mają mocne WARTOŚCI, którymi się kierują. Dobierają zespoły bazująć na WARTOŚCIACH. Jest to podstawa komunikacji w firmie, bo wartości kierują naszymi działaniami, decydują o wyborze drogi.

3 odcinek z serii z Krzysztofem Ziębą, czyli firma Cel Kieruje Działaniem, to trener umiejętności interpersonalnych, Life and Business Coach, Trener mentalny.

Zapraszamy

Posłuchaj już teraz!

Posłuchasz również na:

Spotify
Google Podcast
Apple Podcast
YouTube

Materiały do pobrania:

DM: Podtlenek biznesu podcast. Porady dla przedsiębiorców, poczucie humoru, przykłady i anegdoty. A na program zapraszają Bartek Janiszewski i Daniel Marczak.

 

BJ: Witam serdecznie w 27 odcinku podtlenku biznesu. Jest to trzeci odcinek serii z naszym gościem Krzysztofem Ziębą. Witam Cię serdecznie.

KZ: Dzień dobry. Witam serdecznie.

DM: A kim jest KZ?

BJ: To trener umiejętności interpersonalnych, Life & Business Coach, trener mentalny. Już nasz seryjny gość.

DM: Seryjny, jak taki seryjny, to dla mnie jest taki biznesowy snajper. Bo ma firmę, która się nazywa Cel Kieruje Działaniem.

KZ: Właśnie tak.

BJ: Jeszcze raz witamy serdecznie.

KZ: Witam. Cześć. Miło mi tu być znów ponownie kolejny raz.

BJ: Natomiast „Podtlenek biznesu” to jest podcast dla małych przedsiębiorstw rodzinnych i nie tylko. W nim dzielimy się swoją wiedzą, zdobytą przez prawie 40 lat działalności firmy i od razu dementuję: nie, nie mamy 40 lat albo więcej.

DM: Mamy prawie.

KZ: Dobrze się trzymamy.

BJ: Daniel Marczak to dyrektor operacyjny firmy Chabin, stand-uper entuzjasta, z wykształcenia dziennikarz. Witam Cię.

DM: Bartek Janiszewski, Witam Cię również, drodzy Państwo, z wykształcenia psycholog, choć wygląda bardziej na psychopatę. Z pasji pilot i to nie do telewizora. No i mój szef, dlatego już kończę. Przedsiębiorca, właściciel firmy Chabin, biznesmen.

BJ: Tak jest. Powiedz, Krzysiek, jak Ci minął ten tydzień od poprzedniego nagrania.

DM: Pewnie jak pstryknął, bo w tych samych ciuchach jesteś.

KZ: No tak, można by było powiedzieć, że jak za pstryknięciem palca.

BJ: No to pięknie. Mnie tak samo.

DM: To czekajcie, ja spróbuję.

BJ: W poprzednim odcinku skupialiśmy się na komunikacji i zakończyliśmy takim suspensem o wartościach, ale w sumie nie dopełniliśmy tego naszego obowiązku dziennikarskiego i nie odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, czym tak naprawdę jest ta komunikacja.

KZ: Wiesz co, definicje są różne, przy czym ta, którą ja sobie ukułem na bazie kilku lat pracy z firmami i klientami na pierwszy rzut brzmi zawile, ale myślę, że jeśli się na chwilę nasi słuchacze skupią i wsłuchają, to na pewno na definicja im pomoże.

BJ: A my to rozbijemy na części.

DM: Młotkiem.

KZ: No jasne. Ja komunikację definiuję w taki sposób, że jest to forma ukazywania słuszności swojego zdania bądź potwierdzania słuszności zdania innych osób w celu realizacji potrzeb swoich bądź innych osób.

BJ: Czyli to jest tak, że próbuję kogoś przekonać do jakiejś wersji biznesu czy tak jak w poprzednim odcinku skupialiśmy się na formie marketingu, czy to będzie marketing tradycyjny, czyli face to face i ulotki, czy to będzie internetowy; jest to taka rozmowa, w której ja chcę argumentami pokazać słuszność tego, że powinien to być jednak marketing internetowy.

KZ: Wiesz, idąc tak po ludzku. Najlepiej dogadujemy się z ludźmi, którzy mają takie samo zdanie jak my, bądź mają takie same poglądy my, bądź wyznają takie same wartości jak my.

BJ: Tak.

KZ: To jest dosłownie coś takiego. Myślę, że warto też powiedzieć taką rzecz, która czasami budzi zdziwienie na twarzach uczestników moich szkoleń, że tak naprawdę, chcąc nie chcąc, my — komunikując się — w każdym momencie wywieramy wpływ.

BJ: To prawda.

KZ: To nie jest tak, że ktoś się teraz uczy supermanipulacji i on jest wywieraczem wpływu. Gdy w jednym ze szpitali prowadziłem szkolenie, to taka pani powiedziała na już kolejnym szkoleniu, jak już pewne rzeczy na temat komunikacji zaczęliśmy rozpracowywać, pokazałem paniom, przez jaki proces przeszliśmy, gdzie i jakie rzeczy się zadziały; pani tak spojrzała: „To Pan jesteś taki manipulator, Pan taki wpływ tutaj na nas wywierasz, taki plan Pan miałeś!”. Ja mówię: „No wiecie, drogie Panie, jeżeli Wam coś pokazuję, że to tak działa, to dobrze, żebym też umiał to zastosować, przy czym zrobiliśmy to w konkretnym celu, wspólnie wyznaczonym i dla dobra wszystkich”. I taka jest prawda, że — chcąc nie chcąc — my nawet siedząc i milcząc.

DM: Milczymy.

KZ: Też wywieramy wpływ.

BJ: Oczywiście.

DM: Ja mam taką śmieszną anegdotą z przedwczoraj. Widziałem się ze znajomą, która jest agentką ubezpieczeniową w Avivie. Pozdrawiamy małą Asię. I opowiadała taki temat, że ma klienta, który ma tę samą polisę od 98 roku i mówi: „Pani Asiu, ja to bym chciał po pierwsze, żebyśmy do tej polisy dodali to, to i to, i żeby zostało w tej samej cenie”. Ona mówi: „No, nie da się”, ale fajnie. I on mówi: „No to druga sprawa — w takim razie ja, proszę pani, bym chciał zostać agentem Avivy”. Ona mówi: „No są nabory, oczywiście przekażę” i tak dalej. A on mówi: „No wie Pani, bo ja ostatnio siedzę grubo w NLP”.

BJ: „Więc potrafię.”

DM: Poszedł na rekrutację i ja słyszałem feedback z tej rekrutacji. Gościu podobno podczas spotkań potrafi robić tak, że mówi: „No, bo ja umiem NLP” i podchodzi do niej i mówi: „Wie Pani…” i cisza, i nic.

BJ: „Więc wie Pani”

DM: „Ja wiem” Wiesz, w lewe oko patrzy, w górę, co tu się odpindala. I podobno gościu przyszedł i na tej rozmowie powiedział: „Bo ja mam takie techniki, że tu będę ich bajerował, a lewą ręką będę im podstawiał i oni wszystko podpisują”.

KZ: Jak już poruszyłeś temat tego NLP.

DM: Masz magistra z tego?

KZ: Nie, nie mam magistra. To jest trochę dla mnie dziwny temat, jeżeli chodzi o to, jak to funkcjonuje w naszym kraju. Ja nie będę się tutaj nad tym super rozwodził, ale jest kilka narzędzi lingwistycznych z NLP między innymi Meta Model, który naprawdę działa. On robi dobrą robotę i nawet można powiedzieć, że on jest takim odpowiednikiem nawiązującym do tego, co mówiliśmy w ostatnim odcinku, czyli takim wyłamywaczem przekonań. Ludzie mają tendencje do generalizowania przykładowo bądź usuwania pewnych informacji. Właśnie korzystając z meta modelu, zadając odpowiednie pytania; dopytując o to, co nie zostało powiedziane; tak naprawdę możemy bardzo dużo dobrego uzyskać, poznać zdanie bądź co definiuje przekonanie, bądź podejście danej osoby. To tak tylko wrzucając, że tam też jest coś, co można w praktyczny sposób wykorzystać. Kogoś interesuje, to sobie ten Meta Model doczytajcie.

BJ: Wrzuciłeś tutaj taką informację o pytaniach i do mojej głowy wpadła taka myśl, że definicja komunikacji sprawia, że roztrząsamy coś, co każdy teoretycznie stosuje na co dzień. To tak samo jak mi bardzo otworzył głowę instruktaż czy nauka biegania. Ja sobie myślę, że każdy potrafi biegać i każdy potrafi się komunikować i każdy jakoś to robi, lepiej lub gorzej. Natomiast…

DM: Wiecie, jakie jest najszybsze zwierzę na świecie? Ostatnia kura w Etiopii.

BJ: To à propos komunikacji.

KZ: Ktoś wywarł na nią dobry wpływ.

DM: Zasadą Pięciu Pytań. Jak szybko spierniczasz, pokaż mi teraz. A dlaczego tak spierniczasz? Bo masz pazury i skrzydła, ale ich nie używasz.

KZ: Ad rem.

BJ: Sens tego jest taki, że komunikacja jest dosyć istotna i każdy ją stosuje, oczywiście, lepiej lub gorzej, tylko to, czego ostatnio się nauczyłem i ta forma, w której można to robić, to są właśnie pytania. Znowu — każdy umie zadawać pytania, lepiej lub gorzej. Jak to robić, żeby odpowiednio się komunikować i realizować… Ale może to za szeroko, bo chciałem od razu o wartości zahaczyć. Ale pozostańmy przy tym.

DM: Ile tych pytań i jak je zadawać?

BJ: Jakaś klepsydra, zegarek?

KZ: To już nawiązujesz do narzędzia ze szkolenia tej mojej klepsydry komunikacji. Ale może zacznijmy od tego, że ucząc się coachingu, czystego coachingu, czy to też nawet na pierwszym poziomie TSR, czyli Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach, właśnie uczymy się tak zwanego podążania za klientem, podążania za rozmówcą. I tak naprawdę jeśli zaczniemy słuchać, na chwilę wyłączymy swoją głowę, swoją interpretację, swoje myśli albo w pewnym sensie nauczymy się być w tym mistycznym tu i teraz po prostu…

DM: Tak.

KZ: Skupieni na danym momencie, na tym, co mówi rozmówca, to tak naprawdę właśnie nie trzeba tutaj znać jakichś spektakularnych narzędzi, tu nie ma jakiejś kolejności, tylko po prostu naturalnie dopytywać. Paradoks jest taki, że tak jak my teraz rozmawiamy, to my też nawzajem… No w tym momencie bardziej Wy mi…. Ale zadajemy sobie pytania, które naturalnie kontynuują wątek. No i teraz w zależności tylko od tego, do czego chcemy dojść, właśnie chociażby w tym coachingu czy w tym TSR, uczymy się zadawać pytania tak, żeby podążać za klientem, ale tym samym doprowadzić go do pewnego miejsca, do pewnego przemyślenia bądź do uzyskania szerszej gamy informacji na pewien temat, a więc uczymy się takiego podążania Więc wskazówka, jaką bym dał, to może zamiast się zastanawiać, jakie teraz pytanie zadać, to naturalnie takie, które kontynuowałoby temat, pozwoliłoby Ci zebrać więcej informacji, po prostu dopytać. Tym samym, paradoksalnie, jedną z form, nazwijmy to też, zadawania pytania jest cisza, jest milczenie. Zobacz, że bardzo często jest tak, że żeby ta komunikacja przebiegała bardziej sprawnie, to my nie musimy się w kółko odzywać, niezależnie czy komentować, czy zadawać pytania. Wystarczy, że my na moment zamilkniemy, komuś coś dalej popracuje w głowie i on nagle powie coś więcej. Tu powie Ci: „Ja nie wiem”, ale Ty pomilczysz i: „Ale teraz tak sobie myślę, że to chyba jest to i to”. I Ty dalej milczysz albo mówisz: „Yhm, no” i nagle ktoś jeszcze dalej. Oczywiście, im bardziej ważne są dla nas pewne tematy, tym czasami trudniej jest to zastosować, bądź im bardziej są to rzeczy ważne dla nas, idąc w te wartości, które automatycznie dotykają naszych emocji, to mniej jesteśmy na tym przednim płacie czołowym, który pozwala nam logicznie, racjonalnie myśleć, tylko bardziej na tych pierwotnych częściach mózgu, które chcą nas porywać do jakichś instynktownych działań, odpowiedzi akcja–reakcja, tego typu działań. Można się tego wszystkiego nauczyć. To też oczywiście nie jest tak, że ja nie wiem, jakim jestem tu ekspertem, bo ja też często mówię uczestnikom moich szkoleń na koniec kilkudniowych procesów, że: „Wiecie, tu też jest człowiek”.

BJ: No jasne, oczywiście.

DM: A ja widziałem, jak Ty się zaciąłeś i Ci kable sterczały!

KZ: A więc wszyscy się tego uczymy i w jednych relacjach, obszarach, wychodzi nam to lepiej, w drugich gorzej. Kwestia jest tego, żebyśmy mieli świadomość, chęć, otwartość, do rozwijania tego.

BJ: To prawda. Zgadzam się w 100%. Poruszyłeś tutaj właśnie temat wartości, bo myślę, że większość małych firm w ogóle nie zwraca na to uwagi i jest tak, że jeżeli znowu wrócimy do naszego takiego archetypu małej firmy, to jest załóżmy dwóch braci, którzy wychodzą z jednego domu i gdzieś te wartości są w nich i oni się nimi kierują, natomiast nigdy tego nie spisują. Nigdy się nie zastanawiają, jak stworzyć organizację opartą o te wartości, które tak jak na początku sobie powiedzieliśmy to jest raz, że jeden z elementów komunikacji, ale też i taka podwalina strategii całej firmy. Jeżeli chcemy sobie po prostu dłubać i się nie rozwijać, to możemy to robić niezmiennie. Natomiast jeżeli planujemy jakikolwiek rozwój firmy, to warto to spisać. I w ogóle jak zdefiniować, jak podejść do wartości, bo każdy może sobie powiedzieć, że wartością jest szczerość, profesjonalizm i tak dalej. Natomiast jak do tego podejść biznesowo? Dlaczego warto to w ogóle ułożyć?

KZ: Zacząłbym może od tego, że życie pokazuje, że to są naprawdę istotne kwestie i to już mówiliśmy we wcześniejszym podcaście, odcinku. Niezależnie do tego, czy to jest relacja biznesowa, czy niebiznesowa, to zdefiniowanie tych wartości jest ważne. Jak to zrobić? Najprościej porozmawiać o tym z ludźmi. Dalej, jak to zrobić? Usiąść i zacząć rozmawiać. Paradoks jest taki, że jak nawet teraz spytam Was, jakie są Wasze życiowe wartości, to z racji tego, że jesteście świadomi, to wymieńcie po pięć. DM.

DM: Wartość życiowa. Robi się poważnie. Rodzina. Znaczy tak bez żartów, to wartości życiowe jeszcze wielokrotnie przepracowywałem i robiłem sobie na przykład rokrocznie po sylwestrze kac gigant, nie no, dobra, teraz co jest najważniejsze: rodzina, przyjaciele, praca, sport, hobby i tak dalej. Ale czy to są wartości? To jest raczej gradacja tych konkretnych wartości, jak przeniesiemy sobie to na kanwę dowolną, że bierzemy rodzinę i dalej ją możemy rozbić na wartości. To co jest najważniejsze? To, że rodzina jest najważniejsza, czyli co? To, żeby trzymać relacje, żeby dbać o to i tak dalej.

KZ: Przepraszam, przerwę Ci. Zobacz. Nawet jeżeli powiemy „rodzina”, czy nawet jak powiemy „relacje”, to paradoks jest taki, że dla wielu osób może to znaczyć zupełnie co innego.

BJ: Na sto procent.

KZ: Dbanie o relacje dla Ciebie będzie znaczyło wysyłanie kartek na święta. Dla Daniela będzie znaczyło odkładanie pieniędzy na konto dla syna. Tym samym będzie chciał więcej pracować. A jego żona mu powie: „No, ale Ty mówiłeś, że dla Ciebie jest ważna rodzina, a Ciebie w ogóle w domu nie ma!”. Wartość jest ta sama, ale strategia realizacji jest inna.

BJ: Myślę, że to jest meritum.

KZ: Paradoks jest taki, że w ogóle jak zaczniesz większość ludzi pytać o wartości, to oni nie są w stanie ich zdefiniować na dany moment, co jest ważne dla nich w życiu. Dlatego tak się trochę motają albo funkcjonują. To też jest dla mnie momentami zaskakujące, jak wielu ludzi żyje bez jakiegokolwiek planu i kalendarza. Nie mają celu, nie mają wyznaczone, co jest dla nich ważne, to po prostu żyją gdzieś tam z dnia na dzień. Ale wracając do przykładu. Najłatwiej jest usiąść z ludźmi, dać ludziom po prostu kartkę, formularz; oczywiście wcześniej robiąc pod to odpowiednią podwalinę, pod to spotkanie odpowiednią atmosferę i tak dalej. Dać pewien formularz, w którym mamy spisane różnego rodzaju wartości. Możemy tak nawet zrobić, że po dzisiejszym podcaście ja Wam dam taki formularz. Umieścimy link i każdy, kto będzie chciał, będzie mógł sobie ściągnąć taki formularz i zastanowić się samemu, czy z zespołem, czy z ludźmi, z którymi buduje relacje. I jak wybierzemy te wartości lub w kilka osób i w formularzu jest w zależności od formularza 60…

BJ: Stron?

KZ: Nie, wartości. To teraz staramy się, żeby każdy z uczestników wybrał pięć czy siedem najważniejszych. Siedem to jest maksimum. Najlepiej 3-5. Spisujemy je wszystkie na dużej tablicy i teraz wybieramy te, które uzyskają najwięcej głosów. Na pewno będzie tak, że będą pewne podobne do siebie, ale zbierając je, uznamy wszyscy w grupie czy możemy uznać, że to jest to samo; ale czekajcie, to co to znaczy. I ten moment będzie kluczowy. To co to znaczy, po czym poznamy w firmie. Wyznaczamy wartości dla firmy wewnątrz organizacji. To jest w ogóle podwaliną do tak zwanej kultury organizacyjnej. To, jak tu chcemy się zachowywać, żebyśmy wszyscy czuli się tutaj zadowoleni, spełnieni i tak dalej. Wypisujemy sobie listę zachowań. Jest takie proste fajne narzędzie, tak zwana czarnobiała lista zachowań. To po jakich zachowaniach my poznamy, że te wartości, które wyznaczaliśmy, świadczymy je wewnątrz siebie, a jakich zachowań chcemy się wystrzegać. To samo można zrobić względem obsługi klienta. To po jakich zachowaniach nasi klienci poznają, że rzeczywiście to są te wartości. Rozmawialiśmy kiedyś, jak powiedział Daniel, że czasem jest tak, że my sobie myślimy: „A dobra, dla naszych klientów ważna jest taka wartość, to my teraz róbmy to”, a okazuje się, że dla klientów jest ważne zupełnie co innego i w tej komunikacji z klientem warto jest pytać. To jest znowu to, co powiedzieliśmy pierwszym razem: ludzie wiedzą, tylko trzeba ich spytać.

DM: Tutaj jest ten case, o którym opowiadała legenda marketingu.

KZ: Tak, tak.

DM: Paweł Tkaczyk, który opowiadał o tym, że oni też określali swoje wartości i każdy mówił: profesjonalizm, to że mamy kreatywność, super ekspertów i spytali ludzi i okazało się, że najbardziej popularną odpowiedzią było to, że odbierają telefony.

KZ: Podam Ci podobny case u mnie. Ja się bardzo skupiałem na pewnej merytoryce. Starałem się zawsze jak najbardziej przygotować, zgłębić temat, pewne pojęcia i tak dalej. I chciałem, żeby to było jedną z moich takich głównych wartości. Czymś, po czym klienci mnie poznają. Okazało się, jak zacząłem pytać uczestników szkoleń, to jedną z pierwszych rzeczy, którą mówią było to, że: „A bo Ty jesteś taki normalny facet. Fajne, bo Ty mówisz te mądre rzeczy, ale jak Ty je mówisz, to nie jest tak, że wychodzi najmądrzejsza głowa na środek, tylko Ty to tak przekazujesz, że nas też słuchasz i masz takie ludzkie podejście”. Tu znowu moglibyśmy iść dalej w te w archetypy i tak dalej. Ale tutaj z tej wypowiedzi ktoś, kto będzie chciał plus korzystając z tego naszego formularza, będzie w stanie i z zespołem i sam dla siebie wyznaczyć pewne wartości w ten sam sposób; wyznaczyć zachowania, które będą o tym świadczyły. Ciekawym case’em też jest zweryfikowanie tego, żeby w ogóle sobie najpierw usiąść i spisać z głowy to, co jest dla mnie ważne; dopiero później formularz albo w ogóle jeszcze zrobić tak, żeby wziąć formularz, wypisać te wartości i wybrać te najważniejsze, ale obok zanim wypiszemy sposoby zachowań, po których my sami poznamy czy nasze środowisko pozna, że my działamy w zgodzie z tymi wartościami, wypisać, jak my się dzisiaj zachowujemy i zobaczyć kontrast. Zobaczyć, co jest do skorygowania, co jest do zmiany. Na pewno jeśli ktoś stanie w prawdzie przed sobą, to na pewno będzie jedna do trzech rzeczy do zmiany, do korekty, do rozwinięcia. To jest super. Nie należy się załamywać. Nie należy sobie myśleć: „Ojej, to co teraz?!” tylko „Kurczę, fajnie, mam informację!” To jest ten prezent, o którym ostatnio rozmawialiśmy. „Fajnie, mam prezent. Teraz już wiem, co mogę poprawić”.

BJ: Poza tym myślę, że jeżeli te wartości są spisane i jeszcze są ubrane w taką formę, że wartość i jak to się przekłada na zachowanie, to później łatwiej jest się komunikować. Bo w sumie od tego wyszliśmy, że w momencie kiedy jestem w stanie porozmawiać z załogą, dużą czy małą, na temat tego, w jaki sposób obsługujemy klientów albo w jaki sposób się komunikujemy wewnątrz lub jak jesteśmy punktualni, to mamy jakiś punkt odniesienia i odnosimy się do jakiegoś wspólnie zorganizowanego systemu wartości i podwalin tego, czym się kierujemy i łatwiej jest potem rozmawiać, bo to jest coś, na co się umówiliśmy wspólnie. Jeżeli jest tak, że ja to mówię jako ja, że: „Słuchaj, to trzeba zrobić inaczej”, to wychodzi, że to znowu ja komunikuję, a nie, że dbam o dobro całej firmy, na co się umówiliśmy.

KZ: Dwie rzeczy: mam tutaj case i jeszcze takie przemyślenie mi wpadło, że to trochę tak jest, że do czasu, kiedy coś nie zostanie nazwane, to to nie istnieje w naszej głowie.

BJ: Tak.

KZ: Dopiero, gdy my to nazwiemy i tam się coś spotka, to dopiero to zaczyna istnieć. Jeżeli coś nie istnieje w naszej głowie, to my nie jesteśmy w stanie swoim zachowaniem, postawą, tego świadczyć. Druga rzecz jest taka: mam taki case dosłownie z zeszłego roku. Miałem takiego klienta, dość konserwatywny facet. Firma około 20 osób i staraliśmy się poukładać trochę tę firmę od nowa, wzbudzić większe zaangażowanie u ludzi i taką odpowiedzialność w ogóle za zadania. To, żeby — jak powiedział sam ten właściciel — żeby ludzie poczuli się częścią firmy. No to ja idąc w te wartości i tak dalej, wyznaczamy te pewne rzeczy. I ludzie mówią, że ważny jest dla nich szacunek. Właściciel tak się spojrzał: „Ale w ogóle o co tutaj chodzi?! Po co tutaj te zachowania?!” i tak dalej, że to w ogóle są jakieś miękkie psychologiczne bzdury, wymysły. I że tu jest robota do zrobienia. Tak się złożyło, że skończyliśmy szkolenie. Przed drugim dniem mieliśmy kolację w hotelu i ja standardowo jestem na części kolacji, później jak zespół się integruje, bawi, to ja już sobie idę do pokoju, żeby nie zaburzać relacji, procesu między nami. Jestem przy tej kolacji. Przychodzi kelner i okazuje się, że stolik miał być na określoną liczbę osób, a był w ogóle na inną liczbę osób. Do tego nie zostały wzięte pod uwagę osoby, które są bezglutenowe i osoby, które nie jedzą mięsa i ten właściciel zaczął w dość ostentacyjny sposób komunikować, że nie na to się umawialiśmy.

DM: Jaki to był sposób?

KZ: Jam poczułem automatycznie przysłowiowo krew i mięso i mówię dobra, to jest ten moment. I pytam się go. „Panie Stefanie, co się stało?”. — „No jak oni mogli nas tak potraktować?! Tutaj jest firma i ja chcę, żeby to jak najlepiej wyszło, żeby się ludziom podobało, bo to miało nam pomóc. Później ludzie mi powiedzą, że o kimś nie myślałem, że ich nie poszanowałem i tak dalej, a ja ich poszanowałem”. Na to ja go pytam: „To jak Pan się poczuł?” — „Że oni nas nie poszanowali”. I ja powiedziałem: „To teraz niech Pan spojrzy na tę sytuację przez pryzmat zespołu, o czym mówił zespół wcześniej”. I jemu to kliknęło, bo on tego doświadczył. My rozmawialiśmy za którymś razem i ja Ci mówiłem, że nauczyłem się czegoś takiego w pracy szkoleniowej, żeby nie tłumaczyć, a dawać do myślenia. Że jeżeli chcemy, żeby ktoś coś zrobił, zmienił swoje zachowanie właśnie w komunikacji w organizacji, to nie tłumaczyć, a dać do myślenia. Albo chociażby poprzez zadawanie pytań, albo poprzez wkładanie w pewne sytuacje. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe, żeby to było neutralne. Żeby to nie było tak, jak chłopaki mówili: DM i chociażby Olek, że mieliśmy tu szkolenie i trener kazał nam sztuczne scenki odgrywać i my w ogóle nie czujemy tego.

DM: Ja tam lubię.

KZ: Na szkoleniu mówiłeś co innego.

DM: Mój brat bliźniak, Pedro.

KZ: To, żeby dać odczuć i stworzyć przestrzeń do refleksji. To jest kluczowe.

DM: A znacie dowcip o spoconych dziewczynach?

BJ: Czekaj, czekaj. Zanim będzie o spoconych dziewczynach. Myślę, że to jest dość istotny aspekt, którego nie da się zrobić samemu. Bardzo trudno jest wytworzyć taką atmosferę w firmie, jeżeli nie ma specjalisty. Czyli ja nie słyszałem o takich sytuacjach, żeby jeszcze w małej firmie zebrał się zespół i powiedział: „No, dobra. To teraz przećwiczmy sobie sposób komunikacji albo zadzwoń do mnie tak na niby i porozmawiajmy jako Ty sprzedawca, a ja klient”. To bardzo rzadko występuje, taka przestrzeń. Dlatego tym bardziej podkreślam, że warto korzystać — chociażby tak jak my skorzystaliśmy — z Twoich usług i pomocy, bo to jest wygenerowana przestrzeń i w głowie, i fizycznie w firmie, gdzie po prostu to robimy. I trudno czasami jest się przemóc, bo wyobrażenie czy przekonanie na ten temat jest takie, że to jest coś sztucznego, to jest tylko na terapii, tylko dzieci się w to bawią. Ale jeśli rzeczywiście postawimy się w tej sytuacji, to jest o wiele łatwiej, żeby to kliknęło.

DM: Można nawet niekoniecznie robić to wewnętrznie. Praktycznie w każdej firmie znajdzie się miejsce na to, żeby przećwiczyć dane zachowanie. Zrobić specjalną promocję i pozwolić handlowcom dzwonić i robić z tego ewaluację i zastanawiać się nad tym. Oczywiście to będzie stresujące, ale to wyjście ze strefy komfortu jest jakimiś tam schodami do rozwoju.

KZ: Dochodzimy do ciekawego w ogóle aspektu w tym momencie. Zobaczcie, dlaczego to jest takie trudne wewnątrz firmy momentami, bo takie ćwiczenie może być napiętnowane wcześniejszymi sytuacjami, relacjami. I jeśli my widzimy, że mamy jakiegoś przełożonego, managera, który ma mega silny executive i taką postawę, to może być jakieś przekonanie, wyobrażenie, że jest to gość, który tyra ludzi. I ja wchodzę do tej firmy i widzę taką postawę na zasadzie dopinania rzeczy, weryfikowania, egzekwowania, a ja mam iść na szkolenie z tym człowiekiem. A więc ja mam nagle w głowie obraz, że ja nie czuję się bezpiecznie, nie mam dostępu do zasobów w pewnym sensie przez te emocje i ja tak naprawdę prawie nic nie wyciągnę z tego. Oczywiście mamy organizację. Ja nawet pracuję teraz z jedną z takich firm, gdzie jest spora rotacja pracowników w tym momencie, już diagnozowaliśmy, z czego to wynika, ale co chcę powiedzieć, że tam bezpośrednio jest taki alarm w tym momencie, to się korporacyjnie nazywa modnie hołmi, który Ci towarzyszy przez pierwszy okres funkcjonowania w firmie, w organizacji, wręcz właśnie jego celem na etapie pierwszego tygodnia jest zbudowanie takiej relacji, poczucia bezpieczeństwa, wręcz odsłonięcia się i pokazania, że samemu się coś nieidealnie zrobiło; żeby pokazać, że mamy takie przyzwolenie w tej organizacji, że nie wszyscy jesteśmy idealni, ale dążymy do tego, żeby robić jak najlepiej. I później telefony czy jakaś forma obsługi klienta, czy nawet realizacji jakiegoś zadania, przebiega w inny sposób. Oczywiście, czasami żeby zrobić czystą kartkę, odciąć pewne rzeczy, dużo lepiej i dużo łatwiej jeśli wchodzi ktoś z zewnętrz: trener, coach; tworzy odpowiednią atmosferę, odpowiednie środowisko, buduje tę relację z ludźmi, buduje zaufanie i później wdraża pewne rzeczy.

DM: To co? Może żart o spoconych dziewczynach?

KZ: No dobra. Jak musisz…

DM: Nie chcę, ale muszę. W sumie już strzeliło pół godzinki, nie wiadomo kiedy.

KZ: Już?!

DM: Tak. Już 22.00.

KZ: My się tu musimy spotkać na cały dzień chyba.

DM: My siedzimy tu cały dzień.

KZ: Miałeś nikomu nie mówić.

DM: Przecież nie powiedziałem.

KZ: To się wytnie. Między nami.

DM: À propos szefa i tak dalej, to patrzę na mojego i sobie przypominam, że jest taki dowcip. Szef mówi do Kowalskiego: „Kowalski, lubicie spocone dziewczyny?” — „Nie bardzo”. „A ciepłą wódkę?” — „Też niespecjalnie”. „To po cholerę Ci urlop w lipcu?!”.

BJ: To prawda.

KZ: Ale to co? To już tyle? To już koniec?!

BJ: Tym pozytywnym akcentem ja bym zakończył o wartościach. Dla naszych słuchaczy do Ciebie…

DM: To było wartościowe.

BJ: To było wartościowe. Ten PDF czy strona, w której będzie można się chociaż trochę pochylić nad wartościami i zastanowić, jaką one grają rolę i czy w ogóle są u nas w biznesie i w organizacji. Do tego zapraszam na podtlenekbiznesu.pl — tam wszystko jest. Natomiast jeżeli ktoś chciałby znaleźć Ciebie i Twoje usługi, to Cel Kieruje Działaniem.

KZ: Cel Kieruje Działaniem. Instagram. Strona internetowa celkierujedzialaniem.pl Zapraszam. LinkedIn Krzysztof Zięba.

BJ: I to wszystko też będzie w tym PDF-ie. Jeżeli będziecie mieli ochotę skorzystać z usług i szkolenia i doradztwa Krzyśka, to tam wszystko będzie. Ewentualnie może jakiś…

DM: Voucher? Taki rabat, chociaż to stolica Maroka, ale Krzychu na pewno coś Wam odpali.

KZ: To w ramach zachęty jak najbardziej zapraszam. I na takie usługi szkoleniowe 10%, a na coaching, trening mentalny indywidualnie 20%.

DM: Wow!

BJ: I przypominamy też, bo to może być dosyć interesujące…

KZ: Oczywiście z hasłem: Podtlenek Biznesu.

BJ: I tutaj jest jeszcze taka uwaga dla tych wszystkich, którzy zastanawiają się, czy warto wydać takie pieniądze. Oprócz tego, że warto. I to jest kropka. To jeszcze można skorzystać z różnych dofinansowań z UE i można wnieść wartość do swojej firmy z bardzo małym wkładem.

KZ: Jesteśmy w stanie to załatwić.

BJ: Jesteśmy w stanie to załatwić, pomóc. Odzywajcie się do KZa czy do nas przez Podtlenek. Na pewno pomożemy.

DM: Jest jeszcze Business Land.

KZ: Tak, pozdrawiamy Mateusza.

BJ: Więc serdecznie zapraszamy. No i znowu: jeżeli Wam się to podobało i chociaż jedna pozytywna rzecz wpadła Wam do głowy, to podzielcie się tym odcinkiem, tą wiedzą, albo powiedzcie o tym, że Podtlenek Biznesu jest zajebisty. Naszym gościem był Krzysztof Zięba. Dziękuję serdecznie.

KZ: Dziękuję ślicznie. Miło mi było tutaj znowu z Wami gościć. Do usłyszenia! Do zobaczenia!

DM: Dzięki!

BJ: Do usłyszenia. I szerzcie dobrą energię!

DM: Yeah! Elo!

KZ: Mamy to!

DM: Ej, nie doszliśmy tak daleko w tym odcinku.